poniedziałek, 16 maja 2011

(379). czyli już dochodzę!

do końca.


[tak, tak, to jest polski zespół]

już witam się z gąską, już jestem o krok od postawienia ostatniej kropki. wymodziłem wczoraj najgorsze zło, czyli wstęp. mam nadzieję, że z zakończeniem lepiej mi dziś pójdzie. potem przelot przez przypisy, ich drobna korekta i można o poranku radośnie zapakować wydruk w teczuszkę i zanieść promotorowi :D


i tradycyjna poniedziałkowa trasa biblioteka - ksero - biblioteka, została dziś wzbogacona o dwie galerie, które przemierzałem tylko sobie znanym szlakiem wężykowym pomiędzy sklepami i piętrami.
muszę zapamiętać, by kupować ciuchy od razu jak wpadają mi w oko, a nie odkładać zakupy o kilka dni, bo potem rozmiary znikają i jest smutno :(.

[...]

4 komentarze:

  1. już niedługo skończysz męczyć te pracę, a co do zakupów, zawsze robię od razu, bo się boję, że wykupią

    OdpowiedzUsuń
  2. a mówiłem, ze zwycięstwo nadejdzie, aha - i chyba też potrzebuje przejść się po galerii jakowejś i może garnitur jaki kupić bo stwierdzam, że wszystkie mam za duże

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję rozdziału. I dobicia mnie wspomnieniem o zakupach. Nie mam na nie i czasu, i kasy...

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś nie lubię przeglądać ciuchów i nic nie kupić, to się kłóci z moim ego i trzaśnij tą pchłę albo pchoła lub to coś co tam biega po blogu :))
    Miłego dnia... ;)

    OdpowiedzUsuń