sobota, 21 maja 2011

(383). czyli podróży ciąg dalszy.

dziś czas na te kulinarne.



a rozpocząłem już z samego rana od wypiekanego w domu chleba z ziarnami dyni, pokrojonego na grube kromki i posmarowanego masłem i posypanego solą. zwyczajnie i prosto, ale nad wyraz smacznie.
dalej w rozkładzie jazdy pojawiły się wspominane już babcine pierogi ruskie, prosto z kotła na talerz wyławiane, polane masłem z przyrumienioną na złoto cebulką, do mej buzi, nabite na widelec, w całości trafiające. tak, jestem łakomy.
właśnie skończyłem wędzenie się przy grillu. babcia dostała dwie kaszanki na chrupiąco przysmażone, dziadek równie piękne co złociste boczku plastry, mama niemal zwęglone kiełbaski (ze smakowymi gustami też się nie dyskutuje), tata skrzydła kurczacze, a ja oczywiście piersi dwie. skoro przerażają mnie kobiece, to by z nimi choć trochę obcować, wybieram te drobiowe. i ogórki. yummi!
pewnie jeszcze jakieś słodkości dziś przede mną. i dziś i jutro. jutro albowiem czeka na mnie przepyszna szarlotka z migdałami (kawałek duży) i waniliową herbatą (mam nadzieję, że z mlekiem) u Tahoe :D.
(ja ja się potem w ten garnitur wcisnę, zaprawdę nie wiem).


a teraz czas na jakieś ziółka na żołądek. ku lepszemu trawieniu. tak profilaktycznie.

[...]

2 komentarze:

  1. Max ja się do Ciebie nie odzywam!!!!!!

    amen!! koniec z naszą przyjaźnią!! koniec. Finito!!

    to ja Cię Łobuzie zapraszałem na to ciasto a nie mój Mąż!!!!!!!!!!

    oj Ty niewdzięczniku!! a ja Ci dziś tak kadziłem po tym mmsie!!

    a tu taka potwarz mnie spotyka:(

    oj biedny ja:(((

    OdpowiedzUsuń
  2. ech wpadłem w depresje przez Ciebie:) by się pocieszyć to sam zjem to ciasto, które własnie wyjąłem z piekarnika. Nie dam nikomu. Nawet jakbyście mnie na kolanach prosili. Nie dam!! Basta!!

    OdpowiedzUsuń