czwartek, 25 grudnia 2014

święta

święta to przedsionek do końca roku, a koniec roku niesie za sobą konieczność podsumowań (których czynić nie cierpię i staram się ich unikać; choć dr S stwierdził, że nie mam powodów do narzekań, ja twierdze odmiennie). choć w moim przypadku, koniec tego roku powinien być raczej okazją do rachunku sumienia, przy okazji pojawiających się różnych spraw, powiedzmy że niedokończonych.
rozmowy z wujkiem ajsem bywają inspirujące i pomocne. choć czy mądre rzeczy zostaną wprowadzone życie - tego nie wie nikt.

duża wigilia (z rodziną siostry mego ojca) naprzemiennie spędzana jest u nas i u niej. w tym roku padło na nas. zwykle pojawiają się wszyscy w komplecie, w tym mój kuzyn (gej, rówieśnik). w tym roku go nie było. na pytanie mego ojca o brak w/w, jego siostra wypaliła kiedyś ci powiem. na pytanie mego brata, jej mąż: on ma swoje sprawy w krakowie. ciekawość w mej rodzinie była wielka. naczelną przyczyną była chęć unikania pytań o mniej udany jego egzamin.
tymczasem prawda jest zgoła inna, o czym wiem ja, jak i jego rodzina (która nie wie że ja wiem). on po prostu spędzał wigilię z rodziną swego dupaka.
i tak jak zawsze nosił za wysoko głowę i mnie wkurzał gdy się pojawiał, tak teraz nie pojawiając się zrobił to samo. bo znów mu się coś udało, co mi udać się nie może.

środa, 24 grudnia 2014