niedziela, 3 maja 2015

weekend

nastal wyczekiwany przez wszystkich weekend majowy.
niemal tak powazne wydarzenie jak koniec swiata. kolejki do kas, puste polki. wszak trwa on cale 3 dni, acz sklepy pozamykane tylko przez dwa, ale to nic, kupujmy, jedzmy, tyjmy.

siedze sobie na wsi, wiec spedzam w sposob nieco inny niz bym chcial. ale coz. bywa.
moze choc uda sie znalezc wewnetrzny spokoj, choc chyba sie jednak nie zapowiada.
niepotrzebna ale konieczna papierkologia przygniata i krew zagotowuje.
wiec sie zakopuje w papierkach i znikam, znikam, znikam.
czasem az za bardzo bez odbioru. ale moze mnie za to nie zamorduja ludzie w okol.
chyba jestem ciezszym przypadkiem niz przypuszczalem ;)

jedyne co dobre zlapalo mnie wczoraj slonko, wiec przestalem byc synem mlynarza :D


środa, 22 kwietnia 2015

rzeka

rzeka sobie płynie. jak i czas.
zanurzając się w jednym lub drugim, w tym samym miejscu, ale w innym momencie, trafiamy już na coś innego.
jak zatem jest z tym wchodzeniem 2x do tej samej rzeki?
to nadal ta sama rzeka, czy już może inna w niej woda?

tylko czy ja potrafię pływać...

wtorek, 21 kwietnia 2015

dzien dobry bardzo

trochę mnie tu chyba nie było. chyba nawet trochę długo.
trochę też się podziało, trochę nie miałem głowy, trochę mi się nie chciało.
to ostatnie chyba najważniejsze.

uczyłem się, uczyłem. 5 lat studiów, 3 lata potem dalej, a na koniec intensywne 3 miesiące tuż przed. chyba było warto, bo egzamin okazał się zdanym.
kosztował wiele stresów, nieprzespanych nocy, ale pewnie warto było.
acz bardziej wyczerpujące było czekanie na wyniki, poprzedzone rozmyślaniem nad błędami popełnionymi i ich konsekwencjami.
ale w końcu jestem już korzeckim. albo agatą. byleby nie magdą, bo grochy mi jednak nie leżą.

plan na ten rok to były trzy literki M. jedna z głowy, dwie przede mną.
pracujemy nad drugą (znowu), nad trzecią prace są niezależne ode mnie, acz obserwuje je bacznie.

ciekawe co się ułoży w kalejdoskopie szczęścia.


czwartek, 5 marca 2015

lekturki

czytam duzo madrych rzeczy.
mniej madre czytam tylko w toalecie.
ostatnio padlo na vive. na okladce pani tyszkiewicz [wybrana nieprzypadkiem przeze mnie].
w srodku wywiady i wywiadziki, mniej lub bardziej madre. w kazdym razie idealne na chwile spedzane w swiatyni dumania.
wg pani urszuli dudziak w stanach gdy czlowiek jest ponad 5 lat sam, to wysylaja go na terapie by mogl znowu zbudowac zwiazek z druga osoba, bo przez taki czas staje sie juz zbytnim egoista.
moze to wiele wyjasnia w moim wypadku. moze tez powinienem poszukac jakies odpowiedniej 'terapii'.
5 lat stuknelo kiedystam. acz wszak nie moge bagatelizowac wszelkich rzeczy po drodze, krotszych, dluzszych, intensywniejszych lub mniej, to wszystko bylo wazne, potrzebne, czynione z pelnym zaangazowaniem; ale jakos niczego powaznego budowac nie jestem zbytnio w stanie.
ksiazeta maja za duze wymagania ;)


niedziela, 22 lutego 2015

nuda

juz pewnie o tym ostatnio nie raz pisalem [choc prawie nie pisze, ale coz...] - nudne mam zycie.
siedze, leze i sie ucze.
z rozrywek: piekarnia, lidl, warzywniak. do miana wydarzenia tygodnia urasta gotowanie rosolu.

niech juz to bedzie za mna.

inni tymczasem dbaja o siebie, chodza na silownie, pieknia sie, poluja, szlajaja po knajpa, spozywaja alkohole, podrozuja w cieple kraje lub robia inne przyjemne rzeczy.


piątek, 13 lutego 2015

znikam

znikam, przepadam, zapadam się.
nauka stanowi [za] dobry pretekst do pielęgnowania swej aspołeczności i wykręcania się ze spotkań, propozycji, prób kontaktów, odpisywania etc.
niby większość twierdzi, że rozumie. ale w sumie to chyba wolałbym czasem by nie rozumieli i bardziej nalegali. tak dla higieny pracy.
aczkolwiek jak nie-daj-bosh coś się nie uda to miałby wielki powód do wyrzutów sumienia związanych z niedołożeniem nalezytej naukowej, przedegzaminacyjnej staranności.
tak źle, tak nie dobrze.
acz wszak to że się nie odzywam nie oznacza, ze nie rozmyślam. acz chyba sama pamięć to mało.
to niczym dobre chęci, którymi piekielne podwoje są wybrukowane.
ale jeszcze tylko miesiąc.
i będzie po.
i będziemy czekać na wyniki.


sobota, 31 stycznia 2015

cyc

poszedłem sobie któregoś dnia na moje mądre zajęcia, dla samych mądrych ludzi [tak mi się przynajmniej zdaje] w pewnej bardzo mądrej [oczywiście] instytucji.
siedzę sobie, słucham, nawet notuję. aż tu przychodzi pani z dzieciątkiem, niesionym w chuście na swym torsie. myślę sobie - spoko. mam nowy obiekt do obserwacji. oczekuję na rozwój zdarzeń.
bachorek o dziwo nawet grzeczny był początkowo, aż tu nagle dostał od mamusi cyca.
nie wiem jak skomentować. może jestem nieczuły na pewne sprawy, może nie wyrozumiały, acz wydaje mi się że tak wymaga nieczynienia tego typu rzeczy w pewnych miejscach.
a gdybym ja tak chciał któremuś koledze possać to też bym mógł? [cyca, oczywiście]

niedziela, 25 stycznia 2015

motywacjo!

raz się chce, a raz nie chce. choć częściej o dziwo się chce. uczyć.
zadziwiające.
szczególnie gdy czytam jakieś zadania, których nie mam pojęcia jak rozwiązać lub nasłucham się o tym ile to moi znajomi się uczą.
a czasem - jak dziś - pojawia się dzień pt pierdolę, nie robię. i trudno skądkolwiek motywację wynaleźć. przegląda człek internety [nic nie ma], smyra telefon i instagramy, pokrząta się, posprząta, coś podje i tak dzień upłynie. przerzuci się ino stron kilka.
motywacjo, gdzie jesteś?!
smutno by było nie zdać w sumie. szczególnie że to człowieka na rok zawodowo co do zasady blokuje.


czwartek, 15 stycznia 2015

zakupoholiczka

drogi pamiętniczku!
zmieniam się w zakupoholiczkę. gdy nie byłem na urlopie nie miałem ani czasu ani zbyt ochoty na wizyty w galeriach. obecnie bywam w różnych przybytkach ze 3-4 razy w tygodniu. zwykle wiem co chcę kupić, acz czasem sprawdzam tylko co jest ciekawego. rzadko wychodzę bez torby w ręku.
aczkolwiek często długo oglądam i się zastanawiam, dzięki czemu produkty są po raz kolejny przeceniane. to chyba zachowania przedsiębiorcze.
a wszystko jest potrzebne. święta już za rok, zatem papiery się przydadzą, nadciąga wiosna to i dresiki do biegania będą potrzebne. skarpetki kolorowe i kolejne pary bokserek to produkty pierwszej potrzeby, zatem ich tłumaczyć nie trzeba zbyt.
może jeszcze kurtę na przyszłą zimę kupię, jeszcze o 20% przecenili własnie dziś. eh. ciężki żywot.


niedziela, 11 stycznia 2015

niebezpiecznie

bezpieczny czas się skończył.
moje muzyczne horyzonty znowu zostały poważnie zagrożone i bywać mogą ograniczone momentami.
ostatni sezon glee się rozpoczął. udało mi się go własnie nadrobić. myślałem, że będzie gorzej, acz muzycznie wciąż daje radę. choć wątki są lekko grubymi nićmi szyte [acz w sumie kiedy nie były] oglądanie nadal dostarcza wielu dobrych emocji.
małe odmóżdżenie podczas nauki zawsze w cenie, a jeśli coś jeszcze wpadnie w ucho - tym lepiej :D


piątek, 9 stycznia 2015

uro

miałem ci ja urodziny jakoś na dniach.
mniejsza o to które, trzydziestka tuż za rogiem lub dwoma z kosą czyha.
życzenia spodziewane i mniej spodziewane dostałem, choć niektórzy - tradycyjnie - zawiedli, co nie jest rekompensowane w żaden sposób przez niespodziewane życzenia.
niektóre całkiem bardzo ładne po pojawiały się już po północy kilka chwil budząc mnie, ale cóż, czasem warto być obudzonym ;) inne w ciągu dnia. nawet się człek pouśmiechał do telefonu.
ciekawe na ile niektórym fb pomaga w pamiętaniu.

dzień ów doprowadził także do innych rozmyślań. choć na szczęście z upływem czasu ów chmury już się rozwiały za pomocą ikeowych zakupów, acz pewnie kiedyś znów nadciągną w postaci bumerangowego pytania [tudzież pytań zestawu]: ile to ja jeszcze będę poszukiwał księcia lub innej ropuchy i że może w końcu by się z tym ogarnąć etc.

chyba, że może miłość już/znów przeszła obok? tak przynajmniej twierdzi beata ;)

niedziela, 4 stycznia 2015

urlop

od wigilii mam urlop. i tak na najbliższe pół roku.
pierwsze 3 miesiące to nauka na egzamin, a potem i tak nie mam uprawnień do robienia czegokolwiek oficjalnie w zawodzie.
odliczając święta, to prawdziwego urlopu może z dzień lub dwa będzie.
chyba już wypocząłem, w naukę się nawet wciągnąłem, ale jakoś bez pracowania nudno, hm...
ja mam chyba lekko jałowe życie, co właśnie brutalnie wychodzi na jaw.

piątek, 2 stycznia 2015

2015

nowy rok powitałem tradycyjnie nudno i spokojnie, co bardzo mi odpowiadało.
pijąc na przemian g&t oraz herbatkę, zajadając różne dobre rzeczy. oglądałem też - w końcu - love actually. w nowy rok tvn uraczył mnie listami do m.,  co miałem okazję także pierwszy raz w życiu oglądać. nie wiem co jest ze mną nie tak lub tak, ale nie działają na mnie takie filmy za dobrze, gdyż pobudzają skłonność do zbyt łatwych wzruszeń oraz napędzają różne rozmyślania o sprawach, o których miałem już nie myśleć.

w nowym 2015 będę miał wiele kolejnych okazji do popełniania tych samych błędów co w roku/latach poprzednich. będzie więc fajnie.
z postanowień: zdać Bardzo Ważny Egzamin.