poniedziałek, 31 grudnia 2012

do kupy

ani inwokacja, ani oda. raczej zebranie zdarzeń, miejsc, osób roku mijającego.
trochę się boje, bo zeszłoroczne podsumowanie spowodowało małą burzę. ale może teraz będzie spokojniej.

romansowo szaleństw zdecydowanie nie było, ale te zdarzają mi się w sumie dość rzadko. poznawanych na jedno spotkanie wymieniać ani sumować sensu większego nie ma. pewnie i tak 10 nie przekroczę. w poważniejszy sposób pojawiło się trzech. jeden na wiosnę (który traktować próbował moje 'hola, stop' jako zachętę do poważniejszej znajomości; pożegnany cięciem krótkim acz skutecznym) i dwóch latem, przez pewien czas równolegle nawet. jeden krótko acz intensywnie (pozostała całkiem przydatna znajomość), drugi summerboy dłużej, intensywniej i z przygodami i jednak małymi szkodami w mojej głowie (wciąż w kręgach koleżeńskich, bo czemu nie, wszak megainspirujący; porządki w głowie mej w toku).

mmż odwiedził mnie latem po ponad roku niewidzenia, widziałem go także jesienią razy dwa. aż coraz bardziej szkoda, że pozwoliłem tj. nie zabroniłem, wyjechać mu do stolicy. wielki brak go tu.
może kiedyś jeszcze...

zawodowo patrząc obiektywnie do przodu i rozwojowo. patrząc subiektywnie, czyli po mojemu, nie wiem czy do końca tak jakbym chciał. czas zatem zmiany miejsca pracy nadciągnął także nie ubłaganie, chęci na rozsyłanie cv i lm odwrotnie proporcjonalne do konieczności czynienia tegoż.
zaliczyłem też bardzo ważne kolokwium, dostałem za to namacalną nagrodę, całkiem okrągła. też fajnie. szkoda tylko, że nie czuję tej wiedzy do końca w głowie, albo nie wygrzebuję w odpowiedniej chwili by w praktyce stosować. nauczę się. muszę.
skończyłem też drugie studia, zatem czas też było się z kochanym UJ rozstać.

towarzysko (nie wiem czemu na końcu o tym, ale jakoś tak) nie mam zupełnie na co narzekać. czas udany na krakowskim poletku (z pozdrowieniami dla ph. i tego drugiego z grzywką, którego imienia wymawiał nie będę), czas udany na blogowym poletku (kosmicznie cudowny, w końcu odbyty pobyt nad morzem majowo u kerama; przesłoneczny i przeradosny sierpniowy wypad w góry z y&t oraz nawiedzającym nas księciem n.; jesiennej kawy z ajsem pominąć nie mogę).
znajome kobiety też bywają przydatne :] to tak oddając im sprawiedliwość.

nadto kolejowo zaliczyłem nowe szlaki, zdążyłem spróbować cateringu śp olt, przeżyłem wycieczkę po warszawskiej pradze - jest dobrze.
kulinarnie coraz częściej szczytuję.
to także czas wielu cudownych muzycznych doznań i odkryć - na bieżąco do śledzenia w okienku po prawej  ;)


lepszego 2013!

z postanowień:
- kupić czerwone spodnie
- inne

sobota, 29 grudnia 2012

dysk

z przerażeniem stwierdziłem że kończy się przestrzeń na moim bezkresnym dysku twardym.
z klasyką kina amerykańskiego się nie rozstanę, z godzinami piosenek też nie.
pozostaje albo pokasować co nudniejsze i opatrzone porno (co pewnie i tak czyniłbym z wielkim bólem serca) albo kupić dysk zewnętrzny.
i chyba wiem jaki sprawie sobie prezent na urodziny dzięki temu :D

czwartek, 27 grudnia 2012

wyprz

sieciówki rozpoczęły wielkie sale. lenistwo wzięło górę i zamiast wybrać się do sklepów, przeczesałem te internetowe.
wszystko ładne, wszystko śliczne. na modelach i manekinach.
może w ramach noworocznej przemiany czas zrobić coś ze swoją naturalną sylwetką?
ROTFL :D

wtorek, 25 grudnia 2012

pierwszy

oglądam sobie glee; sprzyja różnym dziwnym rozmyślaniom.
dawno temu wszystko z pierwszym moim chłopakiem było pierwsze. różne rzeczy pamiętam, ale nie pamiętam pierwszego razu. pamiętając inne późniejsze pierwsze bliższe kontakty z innymi niż on.
dziwne.

sobota, 22 grudnia 2012

LA

dotarłem na święta do LA. nie wiem do końca czemu z coraz mniejszą chęcią się za każdym razem tu wybieram.
krk też mnie drażni. jednak tam czuję się spokojniej.
może czas poszukać nowego miejsca na ziemii.

czwartek, 20 grudnia 2012

swatka, srsly?

pisałem dziś służbowego mejla do X, z nudów obczaiłem na fb, okazało się że mamy wspólnych znajomych. próbowałem więc zbadać któż to - bezskutecznie.
wieczorem dostałem od X wiadomość na fb.
wtf.
nie lubię mieć z innymi wspólnych znajomych. [;-)] szczególnie takich którzy chcą za dobrze.

środa, 19 grudnia 2012

pytania

żadne pytania nie padają bez przyczyny i zwykle zadający je liczą na odpowiedź którą chcesz, ale boisz się udzielić.
nie warto się jej obawiać.

w teorii to zawsze wszystko ładnie wygląda. jak zawsze.

wtorek, 18 grudnia 2012

skróty

drogi na skróty prowadzą donikąd.
tylko ubłociłem buty.
a na autobus i tak nie zdążyłem.

poniedziałek, 17 grudnia 2012

niedziela, 16 grudnia 2012

dobrze jest!

po całkiem wyspanej nocy, poranek rozpocząłem od drobnych aktywności fizycznych (ostatnio nieco zaniedbanych), co wieściło początek końca paskudnego przeziębienia.
i rzeczywiście gdy wirusy znikają, ma się od razu więcej ochoty.
na wszystko.

teraz zatem czas na zaległą pracę do mową, na jutro :<

sobota, 15 grudnia 2012

kto ukocha?

bateryjka leków, gorąca kąpiel, jeszcze cieplejsza herbata.
zakopałem się nawet pod kołdra wieczorem. stosunku przerywanego ze snem nie lubię.
38 i rośnie.
kierunek apteka i mięsny.

ostatnio policzyłem ile już nikt mnie nie ukochuje to się z lekka zatrwożyłem. cóż. albo ja jestem nudny albo oni wszyscy.

środa, 12 grudnia 2012

czekolada

najlepsze lekarstwo na wszystko.

czekolada nie zadaje pytań. czekolada rozumie.

czemu tylko u licha ma aż tyle kalorii?!

za mało

jedno miasto dla mnie i wszystkich moich niedoszłych, odeszłych, doszłych, dochodzących i innych tego typu to zdecydowanie za mało.
szczególnie gdy lubi się te same knajpy. i najmniej odpowiednie momenty.
wczoraj dzielnie walcząc na towarzyskim spotkaniu z moim znajomym oczywiście musiałem się nadziać na ostatniego niedoszłego bf2b, oczywiście było miło, bo oczywiście ja się bardzo ładnie potrafię uśmiechać i miny robić. szkoda że potem twarzy mięśnie bolą ;)

poniedziałek, 10 grudnia 2012

stan szczęśliwosci

z wiekiem co raz trudniej znaleźć powody do prawdziwego i beztroskiego stanu szczęścia.

aż czasem żal że nie da się cofnąć do lat niewinnego dzieciństwa, kiedy jeszcze za ważne uważało się sprawy mało ważne.

niedziela, 9 grudnia 2012

porządki

porządki w życiu najlepiej zacząć od porządków w szafie.

nie wiem jeszcze co z tego wyjdzie, ale w końcu z górką do prasowania się uporałem :D

trup nie tylko w szafie


jestem chyba wyjątkowo prosty, jeśli nie prostacki, skoro się przy tym zaśmiewałem wczoraj na sen, ale co poradzić.
ino polecić ;)

piątek, 7 grudnia 2012

przeznaczenie

można się na nie natknąć w najmniej spodziewanym momencie. dziś trafiło mi się w lidlu.
mój ukochany gin w promocji.

w końcu jakiś przyjemny wieczór się zapowiada. walkę z demonami i trupami w szafie czas zacząć!

czwartek, 6 grudnia 2012

środa, 5 grudnia 2012

dobro własne

mając miękkie/dobre serce, trzeba mieć twardą dupę.

nad tym drugim muszę jeszcze trochę popracować. dla własnego dobra.

wtorek, 4 grudnia 2012

zimno


A: ale pizga, po chuju.
B: a mi po plecach.
[panu y. za podrzucony dialog dziękuję]

wam też tak pizga (i po czym?) w ten zimowy czas?

mnie wymroziło na służbowej wycieczce do chrzanowa, która potem przerodziła się w kolejowego tripa zamykaną od nowego rozkładu trasą oświęcim - kraków przez skawinę. zatem mimo niesprzyjających warunków pogodowych całkiem kontent.

sobota, 1 grudnia 2012

wietrzenie

'domu nie wietrzy się otwierając okna. dom wietrzy się obecnością. zostawiając zapachy potraw, które za nami chodzą, nasze drobne smrodki'
autorem powyższego jest oczywiście mój ulubiony złotousty piosenkarz - piaseczny. zdolności formułowania ładnych zdań odmówić mu nie można.

zatem i ja się biorę do kuchennego wietrzenia :D