niedziela, 26 czerwca 2016

woda

woda może być głęboka. chyba powoli na taką się trochę rzucę zaczynając nowy pomysł biznesowy ze znajomymi. ale mam nadzieję, że warto bo inaczej będę się kisił i kisił. kiszenie się jest mierżące.

w głębokiej wodzie można utonąć. niby pływać potrafię, a topi się ten kto bierze żonę (a tego nawet pod postacią męża obecnie nie planuję). więc mam nadzieję, że dam radę.

kijem się też wody w wiśle nie za wróci. choć i dawać się nieść bezwiednie prądowi nie warto. a to odsyła nas do zdań z akapitu pierwszego.

a i dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi. to tak w ramach hydroskojarzeń. to akurat tym razem mnie nie dotyczy. choć czasem mam ochotę wejść do tej samej po raz trzeci. a to chyba ma jeszcze mniejszy sens.

 

piątek, 17 czerwca 2016

roar



roar.
mam ostatnio wrażenie, że bardzo dobrze idzie mi budowanie domków z kart, układnie kostek domina w całkiem ładne wzorki albo robienie ślicznych wydmuszek.
najładniejszych na świecie.
i tak człowiek sobie siedzi/stoi/leży i na nie patrzy.
i patrzy.
i patrzy aż za długo, a potem buduje kolejną podobną figurę.

w zachowywaniu wszelkich pozorów i robieniu dobrej miny i wrażenia jestem świetny.
ale kiedyś przecież wraca się do domu i już nikt nie patrzy.

chciałbym robić roar, a póki co wciąż robią miau. co mnie irytuje coraz bardziej i niemiłosiernie.

do 3 m chyba ostatnio powinienem dorzucić i czwarte. m jak marazm.

czwartek, 16 czerwca 2016

why not



może czasem to nie jest najgorsze rozwiązanie. działanie trochę na zasadzie bo czemu nie. przecież wszyscy są dorośli, a okoliczności są jakie są.
tylko czy mi się chce...
no własnie nie. wracamy do stanu: męża szukam, miłości szukam.
ale w sumie nadciąga lato. może czas ożywić tradycję moich summer love :D

piątek, 10 czerwca 2016

plan

miałem rok temu pewien plan. plan trzech m. dwie w zeszłym roku dostałem nawet. z jedną z nich chciałem zrealizować to co zostało wyśpiewane przez panią karolinę.


ale się nie udało. każdy dorzucił kilka swoich kamyczków.
szkoda.
ale idziemy sobie dalej do przodu, każdy swoją drogą.

dobrze że ostało się jedno M, którego nikt mi nie odbierze [no chyba że coś przeskrobię ;)]. trzeba teraz to M dopieścić.
może Ty chcesz zostać moim klientem? to pisałem ja, liamek albo agata przybysz albo piotr korzecki