piątek, 17 czerwca 2016

roar



roar.
mam ostatnio wrażenie, że bardzo dobrze idzie mi budowanie domków z kart, układnie kostek domina w całkiem ładne wzorki albo robienie ślicznych wydmuszek.
najładniejszych na świecie.
i tak człowiek sobie siedzi/stoi/leży i na nie patrzy.
i patrzy.
i patrzy aż za długo, a potem buduje kolejną podobną figurę.

w zachowywaniu wszelkich pozorów i robieniu dobrej miny i wrażenia jestem świetny.
ale kiedyś przecież wraca się do domu i już nikt nie patrzy.

chciałbym robić roar, a póki co wciąż robią miau. co mnie irytuje coraz bardziej i niemiłosiernie.

do 3 m chyba ostatnio powinienem dorzucić i czwarte. m jak marazm.

4 komentarze:

  1. Roar kojarzy mi się z chłopcami ciut większymi i bardziej włochatymi. Ale miau wydaje się być równie kuszące i oczekiwane po przyjściu do domu, zwłaszcza ze strony jakichś miłych, błękitnych oczu.
    ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapomniales dodac: kocich :P

      Usuń
    2. To też. Ale chłopcy potrafią mruczeć równie ładnie. :P

      Usuń
    3. tego juz nie pamietam ;)

      Usuń