roar.
mam ostatnio wrażenie, że bardzo dobrze idzie mi budowanie domków z kart, układnie kostek domina w całkiem ładne wzorki albo robienie ślicznych wydmuszek.
najładniejszych na świecie.
i tak człowiek sobie siedzi/stoi/leży i na nie patrzy.
i patrzy.
i patrzy aż za długo, a potem buduje kolejną podobną figurę.
w zachowywaniu wszelkich pozorów i robieniu dobrej miny i wrażenia jestem świetny.
ale kiedyś przecież wraca się do domu i już nikt nie patrzy.
chciałbym robić roar, a póki co wciąż robią miau. co mnie irytuje coraz bardziej i niemiłosiernie.
do 3 m chyba ostatnio powinienem dorzucić i czwarte. m jak marazm.
Roar kojarzy mi się z chłopcami ciut większymi i bardziej włochatymi. Ale miau wydaje się być równie kuszące i oczekiwane po przyjściu do domu, zwłaszcza ze strony jakichś miłych, błękitnych oczu. ;-)
Roar kojarzy mi się z chłopcami ciut większymi i bardziej włochatymi. Ale miau wydaje się być równie kuszące i oczekiwane po przyjściu do domu, zwłaszcza ze strony jakichś miłych, błękitnych oczu.
OdpowiedzUsuń;-)
zapomniales dodac: kocich :P
UsuńTo też. Ale chłopcy potrafią mruczeć równie ładnie. :P
Usuńtego juz nie pamietam ;)
Usuń