niedziela, 29 czerwca 2014

nic / inne

ostatnio dowiedziałem się że piszę o niczym, a posty są tylko wypełniaczami.
może to i prawda, ale w sumie wiodę mało interesujące życie.
szalone niczym sosnowa deska. to i o czym porywającym tu pisywać.
__
by uciąć ciąg postów o niczym planowałem czynić tu rozważania głębokie, niczym co poniektórych gardło, na temat seksu.
miały potem być przelane rozważania nt mojej niezdolności do wchodzenia w relacje.
ale to wszystko musi poczekać. są sprawy ważne [j.w.] i ważniejsze.
wyprzedaże są cudownym okresem; zabrałem się za zakupy towarów pierwszej potrzeby i mi najbliższych [sercu i ciału] - bieliźnie. wczoraj zamówiłem dwie pary w aussie bum [ooooh], dziś dorzuciłem dwie w zarce [nawet przyzwoite jak na nich] i dwie w re [do spania akurat]. jeszcze dwie dokupić muszę, jak ino rozmiar trafię.
jakoś dogadzać sobie w końcu trzeba ;)

wtorek, 24 czerwca 2014

ekipa

zaczepił mnie ostatnio Anioł, a może to ja go sprowokowałem.
była to niedziela późny wieczór, dochodziła 23.
co robią poważni ludzie pod koniec łikendu? poszukują ostatniego odmóżdżacza by dobrze wejść w nadchodzący tydzień.
dobrze wiedzieć, że nie jestem jedynym czekającym niecierpliwie na kolejne odcinki warsaw shore.
toć nawet początkowo sceptyczny bj, po obejrzeniu kilku odcinków znalazł swą ulubioną bohaterkę fionę vel ewędlinę.
może i szkody w mózgu ekipa czyni, ale warto godzinę z życia poświęcić. mimo wszystko dla lepszego samopoczucia.
wszak tyle życiowych mądrości!


oglądacie? nie? to zacznijcie :D

piątek, 20 czerwca 2014

hi-hola-hello!


znacie te urocze stworki?
przyleciały do nas z dalekiego kraju i chcą się zaprzyjaźnić. tylko nikt ich nie zauważa. plączą się i pałętają szukając możliwości nawiązania kontaktu i uwagi. bezskutecznie. finalnie, niechciane, wracają do siebie.

mam czasem takie dni, gdy myślę, że jestem jak taki stworek. krążę po świecie, rozglądam się bacznie próbując zwrócić uwagę innych lub tzw. księcia. przygotowuję się, szykuję, zwieram szyki i... nic.
wszyscy gdzieś pędzą w swoim kierunku, ja też. każdy z zestawem własnych spraw i problemów, chęcią ich wyrzucenia posłuchania porady, ja też. ale niekoniecznie chętny do słuchania co do powiedzenia ma druga strona.
[nie żebym narzekał na tych co się po moim życiu kręcił. tylko czasem drażnią, acz dobrze, że są]
patrzę wokół uważnie na to, co dzieję się u innych. drobne szczegóły dostrzegane na zdjęciach lub przy innych okazjach prowadzą do powstania w głowie na nowo, często odganianego, pytania kiedy coś takiego [dowolną rzecz można wpisać z zakresu planów niezrealizowanych] u mnie się zadzieje? 
tak by sobie można marudzić dalej nt przepływających między palcami czasem dni, tylko po co ;)
lepiej popatrzmy jeszcze raz na stworki :D

wtorek, 17 czerwca 2014

spinam

podobno się spinam.
ostatnio coraz częściej. miałem niby sam tego świadomość, gdzieś mi się to po głowie kołatało, ale w pełni dotarło, gdy zostało mi wytknięte. efekt mogło to przynieść tylko jeden - odruchowe zaprzeczenie i... chwilowe spięcie się, zaniemówienie i nieudolną próbę zamazania tego efektu.
przyczyna jest mi znana, acz nie potrafię lub nie chcę jej zwalczyć. stara metoda pomyślę o tym jutro wraca coraz bardziej do łask. niedobrze.

pośladki też spinam. jakieś efekty tego są. powiedzmy.
[choć w zależności od sytuacji, zdarza się i je rozluźniać]

sobota, 14 czerwca 2014

zgadamy_się!

znajomości mają to do siebie, że się pojawiają i znikają.
potem czasem niespodziewanie wracają. na chwilę lub dłużej.
przypadkowe wpadnięcie na siebie w sklepie, wymiana kilku zdań, przelot przez głowę kilku scen z przeszłości, zakończone magicznym zgadamy się!
potem coś ze sobą się popisze, wkracza wszystkim znany brak czasu [lub chęci, maskowany w ten sposób] i się znów rozmywa.
a może czasem warto?
kolejna szansa przede mną w tym roku. póki co chyba ją morduję ;)

sobota, 7 czerwca 2014

18+

real, krk.
bohater główny: liam, rocznik 87. płaci przy kasie za swe ulubione wino.

kasjerka: a pełnoletni pan jest?
liam [brew unosząc]: od prawie 10 lat. 

swoją drogą dobrze, że dowodu nie chciała oglądać, bo akurat miałem w kieszeni tylko kartę do konta i komunikacji miejskiej. i to by była dopiero 'taka sytuacja'.


piątek, 6 czerwca 2014

szeroko

byłem u dentysty ostatnio.
musiałem zdradzić swego ulubionego pana z miasta rodzinnego, bowiem jakoś nie udawało mi się zgrać wizyt w domu z wizytą u niego.
trafiłem na ciut flegmatyczną panią, ale to nawet wieściło, że może będzie dokładna. narzekać nie mam na co. co do zasady.
tylko paszcze otwarta kazała trzymać i trzymać i trzymać. szeroko. niemal pół godzinny.
to bardziej męczące niż wykonywanie wiadomych czynności oralnych :x

poniedziałek, 2 czerwca 2014

proste

niby im prościej tym lepiej; im mniej tym więcej.
krąży człowiek po sklepach, krąży. założenie przyświeca jedno - coś prostego kupić, basic, kolor dobrze pasujący, tak by połączywszy z innymi rzeczami tego typu uzyskać efekt wzmocniony.
ale nagle wpadają w oko a to spodnie w kolorze nadzwyczajnym, a to koszula dziwnie wzorzysta [w zamyśle pasująca do jakichś basic'ów], tudzież koszulka o równie wymyślnej fakturze.
potem rośnie w szafie stos rzeczy nie do połączenia ze sobą.
a założenia zakupowe były takie oczywiste.
ma być prosto.

a ja znowu o szmatach.
nie ma jak to życie pełne głębokich przemyśleń na równie ważkie tematy.