znacie te urocze stworki?
przyleciały do nas
z dalekiego kraju i chcą się zaprzyjaźnić. tylko nikt ich nie zauważa. plączą się i pałętają szukając możliwości nawiązania kontaktu i uwagi. bezskutecznie. finalnie, niechciane, wracają do siebie.
mam czasem takie dni, gdy myślę, że jestem jak taki stworek. krążę po świecie, rozglądam się bacznie próbując zwrócić uwagę innych lub tzw. księcia. przygotowuję się, szykuję, zwieram szyki i... nic.
wszyscy gdzieś pędzą w swoim kierunku, ja też. każdy z zestawem własnych spraw i problemów, chęcią ich wyrzucenia posłuchania porady, ja też. ale niekoniecznie chętny do słuchania co do powiedzenia ma druga strona.
[nie żebym narzekał na tych co się po moim życiu kręcił. tylko czasem drażnią, acz dobrze, że są]
patrzę wokół uważnie na to, co dzieję się u innych. drobne szczegóły dostrzegane na zdjęciach lub przy innych okazjach prowadzą do powstania w głowie na nowo, często odganianego, pytania
kiedy coś takiego [dowolną rzecz można wpisać z zakresu planów niezrealizowanych] u mnie się zadzieje?
tak by sobie można marudzić dalej nt przepływających między palcami czasem dni, tylko po co ;)
lepiej popatrzmy jeszcze raz na stworki :D
Od jakiegoś czasu też się czuję jak taki stworek. I wróciłem do siebie.
OdpowiedzUsuńpodroze do swiata jednak warto uskuteczniac co jakis czas, ktoras sie skonczy dobrze :D
Usuń