piątek, 30 listopada 2012

zajadam

zajadam swego niedoszłego poprzedniego [kurwa, jednak]
zajadam faceta dla którego podobno jestem mężczyzną życia [i co mi z tego]
zajadam atrakcje w pracy [tę się pewnie niebawem zmieni]
zajadam i inne

wstąpiłem na wagę - czas ruszyć dupę, nie jest dobrze

teraz pana trochę zakneblujemy!

i jak tu nie lubić wizyt w domu i u swego ulubionego dentysty.
co prawda relatywnie marne było to kneblowanie (bo tamponikami i paluchami) ale cóż ;)
każde obcowanie z pachnącym jak zawsze cudnie i będącym całkiem fajną dupą doktorem jest przyjemne, nawet gdy ostrymi narzędziami grzebie mi w ustach.

i tak było miło :D

środa, 28 listopada 2012

majtki

bokserki.
obciśnięte.
kolorowe, wzorzyste.

zakup kolejnych jest idealnym poprawiaczem humoru. żebym to ja wiedział która to już para. i każda inna.

poniedziałek, 26 listopada 2012

rozum

kiedy rozum śpi, budzi się dziwka.

dlatego też nie można pozwalać mu za często usypiać.
kwestia drzemek godna rozważenia.

niedziela, 25 listopada 2012

sam

pobyć czasem przez chwilę dłuższą lub krótszą samemu bywa bezcenne; nie odzywać się do nikogo, nie słuchać o cudzych sprawach, tylko skupić się na ułożeniu w głowie po swojemu tego co się w niej kotłuje, kłębi, miesza i wyprostowania wymaga.

szkoda że nie wszyscy potrafią to zrozumieć.



sobota, 24 listopada 2012

rz

rzeszów.
miasto wielkiej cipy, połowy moich korzeni oraz pochodzenia faceta, którego podobno jestem mężczyzną życia.
dziś miasto spotkań, plotek i szopów z panami y&t, którym za przemiłe towarzystwo dziękuję.

to także miasto pełne ładnych ludzi, ładnie ubranych i doprowadzających mnie swoim istnieniem niemal do wykręcenia karku i oczopląsu.
chyba się przeprowadzę!

piątek, 23 listopada 2012

sen

śnił mi się mój ex. w autobusie.
było go dwa razy więcej niż zwykle.
to był chyba dobry sen zatem.

nie zmienia to jednak faktu, że i mnie na zimę ciut więcej. eh

środa, 21 listopada 2012

ludzie

ludzie są dziwni.
dziwni ludzie mają dziwne problemy.
dziwni ludzie z ich dziwnymi problemami są wokół. wokół mnie.
to w sumie przerażające. a najbardziej to że do mnie o tym mówią.
coś z tymi ludźmi będzie trzeba niebawem zrobić.
szkoda, że nie mogę obciąć im języków, odrąbać paluszków, tak by się nie dzielili swymi dziwnymi przemyśleniami ze mna. brrr

wtorek, 20 listopada 2012

pytajcie

pewna mniej lub bardziej poczytna amerykańska autorka, o niewiele mówiącym mi nazwisku nora roberts, popełniła kiedyś takie zdanie: 'if you don't ask, the answer is always no'.

zatem li tylko pytać, szukać.

poniedziałek, 19 listopada 2012

wrzuta

moja - coraz bardziej alternatywnie na świat patrząca - znajoma warszawska do mnie: booooże, jaki ty jesteś mainstreamowy!
nie wiem czy powinienem się za to obrażać. bo mi tak jest bardzo dobrze. i wcale nie muszę być na siłę alternatywny by pokazać że jestem jakiś. lepiej jednak pozostawać we własnej skórze, w której się człek dobrze czuje.

niedziela, 18 listopada 2012

wwa

łikend zawodowo-towarzyski.
w skrócie: PT: pieprzę cie miasto SB: z pragi wróciłem żywy i zaciekawiony ND: pieprzę cię miasto. nigdy jej chyba nie polubię jednak.

czwartek, 15 listopada 2012

a zna pan to?

dzisiejszy dzień nie jest normalny. zdecydowanie.
albo mój drugi szef ma dziwny dzień.
oglądaliśmy właśnie fragmenty westernów i  z nich najsłynniejsze piosenki. on nawet podśpiewywał. (wszystko w ramach 'szkolenia zawodowego') a teraz wygwizduje różne rytmy.
to nie jest normalny dzień. w sumie tu nic nie jest normalne.

ratunku?

wtorek, 13 listopada 2012

język

kiedyś zdecydowanie trzeba nauczyć się gryźć w język.
w kwestiach łóżkowych przede wszystkim.
;]

koniecznie!

trzynastego

wszystko zdarzyć się może.
a mi się działo dobrze ku memu zdziwieniu. pierw nie pojawił się upierdliwy pacjent na rozprawie, która zresztą się nie odbyła bo sędzia zachorował, potem wygrałem małą wojenkę z pewną panią mecenas (oh ah, radość bez granic), także przeprowadziłem poważną rozmowę z szefem i mam wolny piątek :D
ale by trzynasty był trzynastym jednak - w kasie do której w kolejce długo stałem oczywiście terminal na karty popsuty być musiał. czekało więc mnie stanie ponowne w innej, gdyż oczywiście gotówki nie noszę.
życie.

choć i może jeszcze wieczór trzynastego będzie stosunkowo miły w sumie ;)

poniedziałek, 12 listopada 2012

nie rozumiem

no nie rozumiem, nie rozumiem, nie rozumiem!

5 minut

i mam rękawiczki i butki na jesień. lubię ekspresowe zakupy.
do tego oczywiście mam mało niebieskich ciuchów, zatem kolejny tiszert tegoż koloru ale w odcieniu nieposiadanym w szafie wylądował. niebawem na mnie.
nie mam za to na koncie tego co miałem eh.

niedziela, 11 listopada 2012

unoszę brew

hubert może - ja też.


i całkiem dobrze mi to wychodzi. i to coraz częściej.
wszystko dzięki otaczającemu mnie światu ;)

sobota, 10 listopada 2012

miły ranek


sobota. trzeba było więc ją dobrze rozpocząć. jakąś rozrywką. najlepiej z rana. galerie czekają, już od otwarcia.
na ten pomysł jak się okazało wpadłem nie tylko ja. przedzierając się pomiędzy ludźmi i dziećmi obleciałem ich całe 4.
i gdyby nie wizyta w markecie spożywczym to do domu wróciłbym z pustymi rękoma. ani rękawiczek, ani spodni, ani butów, ani niczego. n
jedyne co to nadmiar za ładnych ludzi. a ja taki prosto z łóżka. nie lubię ich.

czwartek, 8 listopada 2012

powtarzalność

by nie rzec 'marazm'.
łóżko-mpk-praca-dom. i tak w kółko.
czasem w ramach atrakcji jakieś wyjazdowe spotkania poza krakowem. tym atrakcyjniejsze, że wymagają bardziej porannego wstawania. co napawa dodatkową radość, gdyż dla mnie godzina 8 na pobudkę jest godziną za wczesną.
wszystko to jest bardzo motywujące i zachęcające do rozwoju samego siebie na wszelakich płaszczyznach.
szkoda że zmiany nie zachodzą same w chwili gdy tylko się o nich pomyśli.
damn.

wtorek, 6 listopada 2012

wyżyny

choć zawsze mogło być lepiej.
jeśli jedyne na co stać bywalców flw to 'cześć przystojniaku' to ja zamykam swój kramik. nie po to spłodziłem śliczny opis by potem dostawać taki cudo.
litości.

chyba trzeba się zmusić i samemu do odpowiednich pisywać. brr!

poniedziałek, 5 listopada 2012

szkoda że

szkoda że nie chce się tego co się powinno.

otworzyłem swe podwoje na flw. jupi jej. w końcu. książę przybywaj! [pusty śmiech]
niech ino rumak ładny będzie. bom wybredny.

nowa zabawka

mam chyba nadmiar wolnego, albo usiłuje robić wszystko by nie robić tego co powinienem.
a powinienem polować na męża ;)
zamiast tego mam nową blogową zabawę na rok. przynajmniej wg założenia.

jako że świat na co dzień bez muzyki jest szary, zły i pusty jakiś, od dziś przez 365 dni uszoumilacze w okienku po prawej.
zapraszam ;)

niedziela, 4 listopada 2012

uniwersalny

czy uniwersalny oznacza kryptopasywny?

przekopuje, przekopuje i nic nie ma, widać pisana mi samotność :D

piątek, 2 listopada 2012

jaja

idealne, z płynnym żółtkiem. sól, świeżo zmielony pieprz.
i majonez - przedmiot wiecznych sporów kulinarnych między kucharzami. winiary.

warto było przyjechać do domu, mimo że zagłaskują.

czwartek, 1 listopada 2012

figiel

pogoda na święta spłatała mi figla. zamiast ostatnich promieni słońca - mżawica i błocko.
cały klimat i urok prysł raz dwa, zatem i wizyta na cmentarzu była ekspresowa.
(nawet straganów z prażynkami i watą cukrową nie było. skandal!)

ale chryzantemy wciąż smakują i pachną tak samo.
chociaż tyle.