poniedziałek, 23 maja 2011

(386). czyli zagadka.

taka podnosząca ciśnienie nawet.



i jakże życiowa.
PYTANIE: co mogą robić rodzice z 2 letnim dzieckiem podczas jazdy pociągiem? (gwoli wyjaśnienia, nie jest to ich prywatny pociąg).

mogą otóż:
- z dzieckiem się bawić;
- dziecko do śmiechu i gaworzenia doprowadzać;
- karmić dziecko, nawet rosołkiem ze słoiczka, ciasteczkami, czym tylko chcą (jeśli nie zasmradzają tym całego wagonu);
- głaskać dziecko, tulić. od biedy nawet łaskotać;
- także ileś innych - uznawanych powszechnie za normalne czynności wykonywać.
wszystko to zaakceptuję, może się skrzywię, ale jednak, to wszystko ujdzie. wsadzę sobie słuchaweczki w uszy a nos w książkę. i będę ich głęboko poważał sobie. 
no ale kurwa stawianie nocnika na podłodze i wysadzanie nad nim dziecka na siku jest co najmniej przegięciem. tym bardziej że toaleta była tuż za drzwiami i tam spokojnie na sedesie można było nocniczek postawić, albo dzieciątko podtrzymać. a nie pokazywać to i owo. pozwalając na uzewnętrznienie pewnych płynów. no litości. szkoda, że nie na kupkę. ja tak marzę każdego poranka, o tym, by móc wdychać takie zapaszki swojskie i wiedzieć, co dzieciątko jadło minionymi czasy. 
zatem jak widać znowu trafiłem, nie tyle na upierdliwe dziecko, co jego co najmniej poje*anych rodziców. jeśli ktoś się się w stodole urodził, niech odpowiednimi wagonami podróżuje, a najlepiej wcale.
GRRRR!


tak. dziś nie lubię głupich ludzi i złego świata!

[...]

7 komentarzy:

  1. Kolej powinna wprowadzić jakąś refundację biletów za traumatyczne przeżycia podczas przejazdów. ;) Masakra! Współczuję takiej podróży.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojaaa, nie zazdroszczę podróży :)
    Jak za dwa lata zrobię taki numer to proszę mnie udusić ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. hehe!! i tak intensywniej pachną dworcowi menele niż zawartość tego nocniczka:)
    i pamiętaj Max, zawsze grzecznie i kulturalnie można upomnieć takich Rodziców. Po prostu upomnieć.

    pzdr

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja bym coś powiedział tym ludziom. Dorosłych także można wychować. I ciekawi mnie, co oni potem z "tym" zrobili, skoro na środku przedziału musieli "tę" sprawę załatwić... Biegać przez cały wagon z pełnym nocnikiem... Jak dobrze, że ja nie trafiam na takie atrakcje...

    OdpowiedzUsuń
  5. Rodzice pewnie tacy, co przy niedzielnym obiedzie wysadzając dziecię na szklany nocnik usadowiony na środku stołu, brawo biją kiedy coś tam stuknie!
    OMG!
    Szkodliwe poproś od PKP za takie warunki!

    OdpowiedzUsuń
  6. hahahaha Tahoe mnie rozwalił komentarzem.
    ale może to moje skrzywienie ;d
    cóż, nie każdy ma takie szczęście co ja z towarzyszami podróży!

    OdpowiedzUsuń
  7. to prawda brawo dal Tahoe za słowa jego :)

    OdpowiedzUsuń