sobota, 21 maja 2011

(384). czyli ciacha dwa.

a ja jeden.



i mi się wzięło i wszystko doszczętnie pomieszało. choć jak się potem okazało nie do końca. ale po kolei ;d
pisał mi bowiem Yomosa smsy, w których się rozpływał, dodając także informacje o planach pieczenia jabłecznika i herbacie waniliowej i w ogóle. o pieczeniu też coś pisał mi Tahoe, nie wspominając jednak cóż spod jego rąk wyjdzie. i mi się to wszystko pozlewało, pomieszało. w efekcie tego wszystkiego odebrałem Yomosie jego ciastkowe zasługi, a ten w depresję popaść postanowił.
prostując i wykładając wszystko co ciastkowe tutaj. 
ciacho pierwszego ciacha opisane jest TU. i nawet zdjęcia są. mhmhhm. ślinka cieknie!
ciacho drugiego ciacha opinano TU.
i oba są jabłecznikami. i ja już się zamotałem i motał dalej nie będę. skosztuję obu :D. oby mi tylko w boczki nie poszło.


eh to moje łakomstwo ;).
i z serdecznymi pozdrowieniami dla Was obu! :*

[...]

5 komentarzy:

  1. ech dzwoniłem do psychologa, czy psychiatry nawet. Ma depresja jest zatrważająco głęboka. Receptę mi nawet przez telefon wypisał: Max ma 2 ciasta upiec i zaprosić mnie.

    Ponoć poskutkuje:)

    ech biedny ja :))

    pozdrawiam Cię Łobuzie:*

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja zaproszenie też mam i się wybieram i nie sam :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale za to, że dopiero jutro do mnie wpadniesz to do ostatniego okrucha zjesz. Już ja Ci to policzę! :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli po degustacji przebiegniesz się trzy razy dookoła bloku, to Ci w boczki nie pójdzie ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. jedz, jedz, jak częstują to trzeba zjeść, bo inaczej więcej nie dadzą :P

    OdpowiedzUsuń