wstaje człowiek rano, nie wie jaki dzień tygodnia. grunt że algorytm poranka ten sam za każdym razem. kawa, jogurt, myjemy, ubieramy i wychodzimy. na ten sam autobus, by spotkać te same twarze co zawsze. niektóre całkiem ładne, aż miło się zawiesić i zapatrzeć. i czas płynie i ani się obejrzę i już kolejny tydzień zlatuje i znów jest łikend. za krótki jak zawsze.
dziś miałem za dzień pełen rozrywek i atrakcji. mianowicie egzamin. trzeci w tej sesji, od teraz już górki, bo tylko trzy przede mną. ale już nie będzie tak prosto jak do tej pory. już nie czeka mnie żaden do pisania z notatkami, ani żaden, którego pytania poda uprzednio prowadzący wykład. teraz czeka mnie ciężka praca ;). ale to jeszcze trochę czasu mamy do 6, do 10 i do 16.
i nawet tego mojego całego zabiegania kalendarz nie pomaga ogarnąć, bo wszystko się miesza, zlewa, bo zapominam z tego zalatania do niego spoglądać.
kto mnie dziś przytuli?
a pan prawnik doczeka się i blogowej nazwy. od dziś zwany będzie Lakmusowym. a korespondencja z nim 'w toku'.
[...]