wtorek, 31 stycznia 2012

(597). czyli w zalataniu.

potwornym i okrutnym.


wstaje człowiek rano, nie wie jaki dzień tygodnia. grunt że algorytm poranka ten sam za każdym razem. kawa, jogurt, myjemy, ubieramy i wychodzimy. na ten sam autobus, by spotkać te same twarze co zawsze. niektóre całkiem ładne, aż miło się zawiesić i zapatrzeć. i czas płynie i ani się obejrzę i już kolejny tydzień zlatuje i znów jest łikend. za krótki jak zawsze.
dziś miałem za dzień pełen rozrywek i atrakcji. mianowicie egzamin. trzeci w tej sesji, od teraz już górki, bo tylko trzy przede mną. ale już nie będzie tak prosto jak do tej pory. już nie czeka mnie żaden do pisania z notatkami, ani żaden, którego pytania poda uprzednio prowadzący wykład. teraz czeka mnie ciężka praca ;). ale to jeszcze trochę czasu mamy do 6, do 10 i do 16.
i nawet tego mojego całego zabiegania kalendarz nie pomaga ogarnąć, bo wszystko się miesza, zlewa, bo zapominam z tego zalatania do niego spoglądać.
kto mnie dziś przytuli?



a pan prawnik doczeka się i blogowej nazwy. od dziś zwany będzie Lakmusowym. a korespondencja z nim 'w toku'.

[...]

4 komentarze:

  1. jaki Pan prawnik? ja juz nie w temacie chyba jestem??
    ja?
    no dziwne! myslałem, że o wszystkim wiem;p

    pozdrawiam Zuchu:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mogę! Ja mogę! :D

    Tego zawsze bałem się w dorosłym życiu, takiego wkręcenia się w jeden rytm - wstajemy, pracujemy, kolacja, spać. Takiej monotonii i strasznego zabiegania, przez które dni łączą się w tygodnie, a te niesamowicie szybko w miesiące. Ale może z czasem da się do tego przyzwyczaić i jakoś to zwalczyć ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Yay! Wiedziałem, że na blogu zawita. Swatka ze mnie idealna :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zawitał, bo wymyśliłem mu blogowe imię ;]
      nie należy tego nadinterpretowac. poki co :P

      Usuń