niedziela, 13 marca 2011

(313). czyli muzyczna schizofrenia.

przypadek nieuleczalny. zdecydowanie.



nauka mi nie służy także. dziś co prawda spędziłem pół dnia na byciu wałkowanym i pytanym, ale już powracam do mych nauk samotnych w towarzystwie muzycznym. dość dziwnym. znacie piosenkę geri halliwell it's raining man. ja wykopałem wersję czeską. (śpiewa - oczywiście helena). przeplatam ją czasem innymi hitami. ale może już się nie będę nimi chwalił, bo okaże się, że naprawdę coś mi się w głowę w międzyczasie stać musiało.


i to nic że po czesku bardziej komicznie brzmi ja witam deszcz, aleluja; ja witam deszcz, a-men niż to co dla ucha znane, czyli zwyczajne its rejning men, aleluja, its rejning men, ej-men. w każdym razie - ja witam deszcz. (by zaraz potem móc przełączyć na maroon5 reklamowany kilka postów wstecz). póki co przynajmniej i tak słońce na przekór pragnie wiosennie świecić ;D.


[...]

3 komentarze:

  1. Też miewam fazę na Geri. Ale jak deszcz przyjdzie po tym, jak go przywołałeś z Heleną to nie wiem, co Ci zrobię :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Super piosenka! A i wokalistka cudowna, jakże tryskająca energią :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty naprawdę jesteś Retro Boy:)

    OdpowiedzUsuń