wtorek, 8 marca 2011

(308). czyli jak za dawnych lat.

zainspirowany miłością muzyczną blogera wspominanego w notce poprzedniej już, nabyłem płytę gwiazdy. cóż za gwiazda to! jedyna i niepowtarzalna. i się zakochuję zasłuchując. lekturze wieczorową porą teledysk polecam; uwadze szczególnej - kubraczek czerwony i pewnie kreszowy, spódniczkę czarną do kolanka z rozcięciem hen w górę radośnie biegnącym i ujawniającym kolanko raz po raz, gdyż gwiazda się lekko, zalotnie kołysze w trzewikach swych czerwonych też stojąc dość rozkraczono jednak. i ta kula z dancingu u sufitu wisząca i wspaniałe świetlne dekoracje w formie rurek plastikowych a giętkich wypełnione kolorowymi żaróweczkami; tylko didżeja znad konsolety kły szczerzącego brak. cóż za blichtr!



i uruchomiono nowy fakultet z mym ukochanym Doktorem NN. już myślałem, że nie będę miał okazji mieć z nim do czynienia w tym roku, a tu taka miła niespodzianka. taka tiriri-riri.
(poza tym jestem zauczony, stąd zaległości czytelnicze ponadrabiam za tydzień).

[...]

3 komentarze:

  1. się rzeczywiście rozporek w spódnicy podnosi wysoko, a jakie włosy ma wow :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ze wstydem przyznaję, że Helenę znałem tylko z Malowanego Dzbanka. Ale ciekawe brzmienia, nie powiem. Dobra, miłej nauki :-D

    OdpowiedzUsuń