piątek, 11 lutego 2011

(278). czyli to coś.

tylko, które coś i jakie.



gwoli wstępu vel wyjaśnienia. zmuszony ponagleniami czy też zmobilizowany wyczekiwaniami Spencera na pewien tekst, nie mogę go nie popełnić. zaczęło się od mego niewinnego komentarza do jego notki. notki o chłopcach i tym, czego w nich szukamy albo najchętniej w nich znajdujemy i o tym co jest ważne, a co ważniejsze.
było o chłopcach pięknych i malowanych, którzy jednak są za piękni i za malowani by móc z nimi cokolwiek budować i było o tych w sposób nieoczywisty pociągających, za to z pięknymi umysłami i posiadających w swej urodzie (...) pewien uroczy element, który zwala nas z nóg i nie pozwala powstać. i cytowany fragment ma się stać przyczynkiem do opisywania owego zwalania, motyli i innych farfocli potem się rodzących, do których póki co stosunek posiadam z przymrużeniem oka, ale gdy pewnie zawitają i w mym brzuchu - zdanie zmienię. (chyba, że prędzej ulegną one strawieniu).
ale do rzeczy. mam nadzieję, że satysfakcjonująco.
podchodząc do tego ze strony nieco pragmatycznej, często zdarza się, że nasze pierwsze miłości nie są delikatnie mówiąc najpiękniejsze. ale są takie pierwsze, takie nasze i każda 'wada', staje się wartością dodaną do ukochanej całości. a że każda miłość jest pierwsza można spróbować me mętne i bełkotliwe rozważania odnieść do wszelkich facetów w życiu pojawiających się. zwykle zatem to co nas urzeka, jednocześnie jest elementem skrzętnie ukrywanym przez drugą stronę, gdyż traktuje ona ową cechę jako tę o wartości raczej ujemnej niż dodatniej. raczej odstraszającej niż przyciągającej.
nieklasycznie urodziwi mogą przecież - i czynią to w sposób bezapelacyjnie doskonały - R wymawiać nie wymawiając go, mrucząc gardłowo w zdaniu 'król karol kupił królowej karolinie...' czy uśmiechać się i spoglądać tak, że łowić każde spojrzenie się chce. stanowią, ci chropowaci, ci do oszlifowania przez nas samych, bardzo często idealnych partnerów do niekończących się rozmów, bywają mistrzami celnych odpowiedzi, barwnych porównań i plastycznych opowieści - ale tylko gdy kogoś już poznają i się rozkręcą, gdyż w nadmiarze nieznanego towarzystwa zaszywają się w swej nieśmiałości.
a skoro zmarszczki i tak z nami wygrają mija się kompletnie z celem stosowanie jako jedynego kryterium doboru partnera poziomu jego piękności, estetyczności etc-etc. bo cóż nam z tego skoro potem nastaje pusta cisza. lepsze chyba od ładnego pudełeczka bez zawartości, pudełeczko ciut mniej cudaczne, a skrywające w sobie cenną choć nie zawsze od razu docenianą zawartość. a każdy w takim pudełeczku szuka czegoś innego, choć co do zasady tego samego, ale pod różnymi postaciami. stabilizacji.


to jeden z niewielu postów, które przeczytałem przed publikacją. wydaje się być niestrawny, wybaczcie. a ja więcej nie będę niczego już swego czytywał, ani pisywał pseudogłęboko ;).

[...]

9 komentarzy:

  1. nie, no tekst strawny napisałeś, aczkolwiek trzeba się nad nim dłużej zastanowić. i kiedy tak się zastanawiać zacząłem dochodzę w wniosków różnych chwilami rozbieżnych totalnie. fakt, że są pudełeczka cudne mające przyciągać tylko swym wyglądem gdy w środku są puste, są pudełeczka powiedzmy mniej cudne z cudną zawartością, lecz bywa też mieszanie owych cudności tak, że powstają pudełeczka szkaradne z jeszcze gorszą zawartością, a są i piękne, które swą urodą zapowiadają tylko jeszcze piękniejsze wnętrze, a są też i jeszcze bardziej mieszane mające trochę piękna, trochę brzydoty i na zewnątrz i w środku i te chyba bywają najczęściej spotykane, tak mi się wydaje
    o i rozpisałem się tak jakby ten komentarz miał stanowić posta samego w sobie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. przyznam szczerze, że pierwszy raz czytałem Twego posta chyba ze 3 razy by zrozumieć o co chodzi:))

    i zrozumiałem!!

    choć nie wiem co napisać w komentarzu:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie tego chciałem!!! dzięki :)

    To po prostu prawda, że czasem trzeba zajrzeć do tego mniej kolorowego pudełka na półce, na którego nikt nie zwraca uwagi i zawuażyć tam diament, którego nikomu nie udało się przez Tobą znaleźć. Jest nieopalcowany, niedotykany jak to wspomniane kolorowe piękne pudełko, które w sklepie "macane" jest przez każego klienta zwabionego kolorami.

    Takie pudełko trzeba otworzyć i paść z wrażenia z powodu nowości i świeżości z niego bijącej i później długo nie móc wstać....

    Ale pojechałem filozoloficznie-supermarketowo co?;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak się tak przyjrzeć temu co napisałeś to to ma sens :D i potwierdza to co ja powtarzałam już dawno, dawno temu, czyli, że: "są faceci do oglądania/podziwiania i są tacy do kochania" :D Na potwierdzenie moich słów mogę dodać, że mój mąż wcale nie jest typem mężczyzny, o którym śniłam jako młode dziewczę ;P a mimo to jest dla mnie najważniejszy, bo ma w sobie to coś :)

    OdpowiedzUsuń
  5. aaaaa!! wiem jaki dać komentarz. Już to chyba kiedyś gdzieś na jakimś blogu pisałem. Nie pudełka, nie zawartości są ważne. Nie ma nic piękniejszego i seksowniejsze w facecie jak jego...mózg!!

    dobranoc:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmmmm..., ładne pudełka się podziwia i marzy o takowych, a na brzydkie pudełka się wymiotuje, i innego podziału nie ma! A ładne słowa są tylko ładnymi słowami i nie mają najczęściej żadnej realizacji w rzeczywistości. Łatwiej jest coś nieraz powiedzieć (napisać), gdyż to w żaden sposób nie zobowiązuje, niż dotrzymać danego komuś słowa. To jest moje zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale wiesz, że to co napisałeś, jest piękne w swej prostocie i banalności? Za każdym razem, kiedy kogoś poznajemy szukamy w nim czegoś. I myślimy, że to jest ten piękny umysł, bystre spojrzenie, poczucie humoru, które zawsze nas pocieszy i rozbawi. Ale często jest tak, że nawet, kiedy znajdziemy ten ideał będący tym pudełeczkiem zwykłym z niesamowitym środkiem i tak nie jest to to. Bo potrzebny jest jeszcze jeden element, ta iskierka zapalna, która rozpala w nas namiętność i pasję.

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajnie czyta się coś takiego, co podnosi człowieka na duchu, z myslą, że są jeszcze ludzie normalni, którzy narmalnie myślą i egzystują w tym nienormalnym świecie.

    OdpowiedzUsuń
  9. zgadzam się całkowicie z PMQ :)

    OdpowiedzUsuń