niedziela, 20 lutego 2011

(288). czyli krótko.

pewne sprawy nadają się do przemyślenia, inne do zapicia. ważne, by nie mieszać.


wczorajsza kolacja skończyła się o 4 rano. mamo, tato - jestem trupkiem dziś. mam nadzieję, że nadciągający Brylantyna nie ma nic przeciwko temu. czas zatem zgarnąć go z peronu. i jakie to szczęście, że zdecydował się przyjechać wieczorem a nie do południa jak zapowiadał wcześniej.

[...]

5 komentarzy:

  1. życzyć by Wam fajnego wieczoru z Brylantyną:)

    więc niech wieczór (i noc) będzie lepszy niż poprzedni:p

    pzdr

    OdpowiedzUsuń
  2. aaa!! pisząc o nocy w poprzednim komentarzu nic nawet nie sugerowałem!! słowo skauta!!

    OdpowiedzUsuń
  3. a cóż to za kolacja tyle trwać mogła, zdaje się inne określenie trzeba by było wymyślić na takowe biesiadowanie i pozdrów Brylantynę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. max, nie rozwalaj mnie erotycznie bo w końcu wyjdę na ten peron piąty :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Zatem Brylantyna traci radość oglądania Ciebie w formie zwłoczek. Swoją drogą, coś Ty, dziecko drogie, robił z tą kolacją tyle czasu?

    OdpowiedzUsuń