czwartek, 24 listopada 2011

(535). czyli kupa :P.

motywem wykładu.

Yomosa, dzięki za foto!

wszak siła kupą, czyli kupa siłą. coś mi tu śmierdzi. w składni tego wyrażenia, ale mniejsza o to. pani doktor była nad wyraz roztrzepana dziś. ale choć można było się pod nosem uśmiechnąć. a i skończyła pół godziny wcześniej. możliwe że powinienem tego posta zadedykować osobie, której temat ten jest dość bliski, i która chętnie doń nawiązuje ;). niniejszym to czynię :D. mój drogi, ten post jest dla Ciebie!
dzień dziś wielce jesienny. szary, powolny. nijaki. próbowałem prócz zajęć znaleźć trochę czasu na odwiedzenie jednego z moich trzech krakowskich uspokajaczy. na kopiec było za daleko, na błonia jakoś mi się nie chciało a i pogoda pizgająca z lekka zniechęcała. skończyło się... przelotem przez perony dworca kolejowego, posłuchaniu monotonnych zapowiedzi nadciągających składów, tych opóźnionych i już gotowych do odjazdu. oraz przyglądaniu się pędzącym pasażerom, niewiedzącym co-gdzie-jak. może to nieco dziwne miejsce - jakby ktoś z boku spojrzał - ale na mnie działa w sposób magiczny. 



poza tym dziś czwartek, dzień noszenia moich ulubionych ostatnio majtek ;). aż się napatrzyć nie mogę. raz jeszcze dzięki! :)

6 komentarzy:

  1. W kupie siła, bo nikt kupy nie ruszy, a jak kupe poruszy, to może śmierdzieć.
    Tyle w temacie :P
    Pozdrawiam miło i Ciebie i... Anie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. perony Cię uspokajają?? Bożesztymójkochany!!

    powiadasz, że majtki ulubione? cieszy nas to ogromnie :)

    pzdr

    OdpowiedzUsuń
  3. aaaaaa!! i wiedziałem, że to foto Ci się spodoba:P

    OdpowiedzUsuń
  4. zapomniałem o tej fajnej piosence :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie podoba mi się tytuł tej notki, jest odpychający :p

    OdpowiedzUsuń
  6. dziękuję za oznaczenie. jestem poruszony... do głębi!

    OdpowiedzUsuń