niedziela, 20 listopada 2011

(531). czyli ku końcowi.

łikend sobie zmierza.


całkiem nie postrzeżenie. ledwo chwilę temu był piątek i się tłukłem na Koniec Świata pociągiem, a dziś już niedzielny wieczór i swe zabawki trzeba pakować, by jutro na nowo zasiąść w boskim interregio. i ów pociąg też zmierza ku końcowi, albowiem od nowego rozkładu jazdy zniknie i wyparuje. tym samym Koniec Świata straci jedyne bezpośrednie połączenie z krk. tzn zostanie jeszcze eurocity, ale kto przy zdrowych zmysłach płaciłby 4x więcej za bilet ;].
z dobrych domowych wieści, po 3 tygodniach niestawania na wadze, ta wskazała iż ważę ciut mniej niż ostatnio. uff. ale to wciąż o 3-4 kg za dużo w porównaniu z mą wagą optymalną i pozwalającą bez problemów na wciśnięcie się w co poniektóre ubrania ;).
ledwie tydzień temu łikend był mega radosny i mega przyjemny. i też był minął raz dwa. a nawet prędzej. aż za prędko. jak wszystko co dobre.



ania rusowicz, córka swej matki, czyli ani rusowicz, wydała płytę. lekko nawiązującą muzycznie do dawnych big bitowych rytmów, estetycznie do dawnych lat. bardzo radosną i pozytywną. nigdy nie przypuszczałem, że mi się spodoba. polecam gorąco!

[...]

4 komentarze:

  1. Zawsze przerażają mnie i przeżerają od wewnątrz nowe rozkłady jazdy pociągów.
    Jeśli beztłuszczowa patelnia działa na wagę tak jak działa, to może wyślij mi ją :)
    Albo... Gwiazdko przychodź czym prędzej :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Nic nie mów o wadze. Ja tam się boję nawet sprawdzać ile mnie przybyło ale jak parze na siebie to stwierdzam, że zdecydowanie za dużo :/

    Powodzenia więc Tobie z walką o wciśnięcie się w te co poniektóre ubrania :)

    OdpowiedzUsuń
  3. na temat szybkości łikendowego czasu to ja się nie wypowiem, a na wadzę nie staję, bo się wzięła i zepsuła - niestety, nic mnie już nie moblizuje za to jestem cały czas głodny ah to życie

    OdpowiedzUsuń
  4. od tyłu zacznę: Matka jednak jakas taka lepsiejsza była:)

    po drugie: jakie 4 kilo za dużo??

    po trzecie: warto sie przesiąść z pkp na rower:)

    po czwarte: co do weekendu u Ciebie...ach i ech i niestety buuuuu, ze się skończyło:(

    OdpowiedzUsuń