sobota, 5 listopada 2011

(519). czyli to już ostatnie chwile...

to już ostatni podrygi.


zgodnie z zapowiedzią, drogi krikrakrenie. obwieszczam koniec. taki prawdziwy. koniec jesieni. nie ma słonka dziś. zrobiło się niemiło i niespacerowo. (choć prognozy na przyszły tydzień napawają optymizmem). stąd też odwiedzam dziś tylko markety. w dwóch już byłem, zaraz wybieram się do kolejnych dwóch. trzeba zapasy przed zimą jakieś małe choć zrobić. a także coś nowego na patelni spróbować stworzyć na obiad. tym razem bezmięsnego, a całkiem konkretnego w smaku. smaku pleśniowoserowo-brokułowego z makaronem. jeśli się powiedzie, nie omieszkam się pochwalić; jeśli nie - sprawę przemilczę.
jeśli macie jakieś proste pomysły na potrawy z makaronem, piszcie, zdradzajcie. a nóż się skuszę i pobawię w kuchni :D




no i może buty znajdę też. ale tych w krk jakoś nie ma nigdzie :(.

[...]

3 komentarze:

  1. No jak to, u nas Slasku slonce od rana, bezchmurne niebo, samoloty do Azji widac jak na dloni! 17 stopni C! :)

    Buty? Tylko typu high-tops. Dzisiaj bylem w Bytomiu i na glownym deptaku wlasnie w takich chodza. Biale, czarne. Nie widzialem jeszcze czerwonych. Ale wiadomo. Nie nadaja sie do powaznej pracy, no chyba, ze w "casual Friday"

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, co Ty gadasz, że koniec jesieni? Ładnie dzisiaj było!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ładnie to tak!? Ładnie to tak mnie straszyć, i to tuż przed snem? :p

    OdpowiedzUsuń