chcąc zmusić się do porannego wstanie zaplanowałem na dziś do południa wypad do galerii w poszukiwaniu trampek, bokserek, tiszertów, katanek wiosennych. obleciałem wielgaśne centrum handlowe w 40 minut, w żadnym sklepie nie było niczego na czym by się dało wzrok zawiesić. nawet w mych ukochanych sklepach! :( jedyne co - znowu trafiłem na tego samego sprzedawcę w pull&bear co zawsze, jak zawsze zmierzyliśmy się wzrokiem dość długo i dokładnie. i tyle atrakcji.
krążyłem potem po auchan w celu zrobienia bezplanowych zakupów. na zasadzie - co mi się przypomni, bo oczywiście białej poszukiwanej od hoho herbaty nie było. choć w tym sklepie udało się koszyczek napełnić, dzięki czemu nie muszę witać do osiedlowego marketu ani warzywniaka, w którym zwykły serek jak się okazało kosztuje o połowę więcej.
marudzić to ja chyba nigdy nie przestanę! do pisania czas się brać!
a Tahoe&Yomosie dziękuję za różne pyszności! :*
[...]
co to jak chciałem rzecz, czyli teraz bez tych new bokserek jesteś jak ten pan na zdjęciu :D
OdpowiedzUsuńTen sam zakupowy kłopot miałem we czwartek, gdy chciałem przed wszystkim kupić nowe trampki, bo moje stare się niestety już rozsypały. Obleciałem wszystkie ulubione sklepy - nie dość, że potwornie drogo, to jeszcze wybór żaden. Zrezygnowany wstąpiłem jeszcze na koniec do New Yorkera i aż oczom uwierzyć nie mogłem. Tanie, ładne, bardzo podobne do starych, które uwielbiałem. Aż dwie pary sobie kupiłem :D
OdpowiedzUsuńPróbuj dalej, na pewno coś gdzieś znajdziesz :)
Pozdr.
no nie ma nic, nigdzie - potwierdzam ;/
OdpowiedzUsuńale ten pan ze zdjęcia jest chrupiący, przynajmniej tyle jest :D
Nie ma nic w sklepach, nie ma nic w portfelu. Jakim cudem?
OdpowiedzUsuńoj tam. polecamy się na przyszłość:)
OdpowiedzUsuń