niedziela, 17 kwietnia 2011

(351). czyli sunday morning.

chciałem mieć go, wzorem Yomosy, lejzi.



i na chęciach się skończyło. lejzi miałem tylko kwadrans po obudzeniu się. 
obecnie mój mir domowy jest skutecznie zagłuszany jękami śpiewanymi, mówionymi oraz wynikającymi z usterek technicznych. dzieci, czy przyniosłyście skarbonki? i potem dzwonią z nagła przez 5 minut milion razy intensywniej niż zwykle dzwony. ciśnienie mi wzrasta. chęć zrobienie komuś tam krzywdy także. jestem gotów zrozumieć, ale w granicach rozsądku ichniejsze potrzeby, bez narzucania ich połowie osiedla.
[słowa niecenzuralne zostały nieumieszczone w poście, stąd jest on kilka razy krótszy niż planowałem].


piosenką powyżej nieudolnie staram się zagłuszać. bardzo nieudolnie. eh...

[...]

1 komentarz:

  1. no dobra, ale nie napisałeś czy wrzuciłeś coś do tej skarbonki !! :)

    kiss

    OdpowiedzUsuń