wtorek, 26 kwietnia 2011

(360). czyli zapłakany deszczem.

świat i pociąg. bo tym razem nie autobusy.



i gwiazd na mokrym asfalcie nie policzę, gdyż nocą w pociągu nie zasiądę. co najwyżej mokremu i zielonemu światu za oknem się przyjrzę licząc spływające po nim krople deszcze. do tego słuchawki w uszy i mam nadzieję, że natrafię na jakieś gniazdko, w którym będzie prąd i że to gniazdko będzie w zasięgu mego kabla. bo miło by było ze 2 strony choć przez prawie 6h podróży napisać. każda strona na wagę złota wszak :D.
wraz ze zwiędnięciem narcyzy w wazonce mej i czas powrotu nastał.


im więcej deszczu, tym świat paradoksalnie się radośniejszy wydaje. i nawet bym się dał takowemu zmoczyć chyba.
a w ogóle to się jakoś dziś nie wyspałem coś. o!

[...]

3 komentarze:

  1. Zatem smutne dni Cię czekają, bo wraz z moim powrotem na Mego Miasta łono zawitało słońce oślepiające wszystkie organizmy żywe :D

    OdpowiedzUsuń
  2. więc gniazdka życzę!!

    nie lubię deszczu:)

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest coś takiego jak deszcz? Od kilku tygodni nie widziałem :D:p

    OdpowiedzUsuń