niedziela, 10 kwietnia 2011

(345). czyli na drugim końcu świata...

trwa pełnia jesieni, (a konkretnie to w chile, gdyż tam się muzycznie udajemy).



w krk słonecznie choć wiatr mroźny bardzo. na tym pogodowe donosy zakończę. nastał nowy dzień i jestem pełny przelewanego w edytor tekstu zapału twórczego. poranny cupacake z Byłą połączony z plotkami też dość pozytywnie wpłynął na mój nastrój. a perspektywa popołudniowego ciacha u Tahoe utrzymuje go na bardzo wysokim poziomie niezmiennie.
zapowiada się twórczy dzień, do tego dzień pełen kulinarnych wrażeń i rozkoszy! i byle tak aż do wieczora trwał, bo wieczorem czeka mnie marchewka :DD.


dodam tylko, że poranek był dziś wyjątkowo obfity w przerażające efekty dźwiękowe. standardowe dzwony i inne gadżety gwałciły mnie przez uszy niemiłosiernie wprost!

[...]

4 komentarze:

  1. marchewka? co Ty z tą marchewką chcesz robić? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Max przechodzi na moją dietę najzdrowszą :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też otrzymałam zaproszenie na ciasto do Tahoe ;) Ciekawe co by zrobił gdybyśmy tak wszyscy się zebrali i skorzystali z zaproszenia! hihi

    Co do Twojego poranku i dźwięków gwałcących Twe uszy...łączę się z Tobą w bólu,gdyż mieszkam 40 metrów od Straży Pożarnej,i jakieś 200m w linii prostej od Kościoła :) Tak więc dokładnie rozumiem co czujesz! ;p Mam to codziennie...rano,wieczór i w południe! :D
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. powtórzę pytanie sansiego: co będziesz wieczorem robił z marchewką??

    znów się dzwonów czepiasz? nie łatwiej je polubić?

    pozdrufki

    OdpowiedzUsuń