środa, 23 lutego 2011

(290). czyli czyżby były ferie?

czyżby całe 2 dni trwały?



ano dwa. dziś ustnie ostanie egzaminacyjne cudeńko bardzo ładnie zaliczyłem. oglądanie filmów nie poszło na marne. przypadkiem okazało się, że można polubić kino. nawet to amerykańskie. ale raczej nie to najnowsze i nie to kolorowe i pełne efektów. bardziej urzekły mnie lata 30 i 40. cóż widać bardziej przemawiają do mnie retro klimaty.
Brylantynie radośnie pomachałem o porannej porze. udał się w dalszą podróż po świecie. z głębokich refleksji, które wypływają z jego pobytu, kilka wartych jest przekazania szerszej publiczności. po pierwsze - nie pijcie w nocy coli, jej spożywanie prowadzi do bezsenności późniejszej, przewracania się z boku na bok, a w efekcie do siedzenia od 5 rano w sieci. po drugie - śnieg w mroźny wieczór przechodzący w noc, pod stopami bardzo przyjemnie skrzypi, o czym mieliśmy się okazję przekonać spełniając dziwne Brylantynowe zachciewajki. albowiem mają je nie tylko kobiety w ciąży. kebab przed 23 - proszę bardzo. ale tylko w pakiecie z wypadem na błonia. po trzecie (chyba) - miką zachwycać się można bez końca. a w każdym z nas drzemie dziecko. etc, etc. ale owe etcetery pozostaną w pamięci mej lepiej.
wreszcie też widzę cokolwiek. okulary odebrane. całe 2 tygodnie poszukiwali oprawek po polsce. oby też już nie były takie psujne, jak poprzednie.



gdy tylko odgruzuję pokój i się z lekka ogarnę - już w kolejnych postach - czeka nas urocza opowiastka o Słoneczki i Kordialnym. a i pewnie inne smakowitości, jak tylko mi się poprzypominają.

[...]

4 komentarze:

  1. poczekaj no, poczekaj:) to coś Ty robił, że masz gruz w pokoju??:))))

    gratuluję zdanego egzaminu!!

    i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja już zapomniałem, że takie cuś jak ferie istnieje... "takiemu to dobrze, takiemu dobrze" :))

    OdpowiedzUsuń
  3. ja nawet ferii nie miałem

    OdpowiedzUsuń
  4. nie pamiętam co powiedzieć chciałem hmm

    OdpowiedzUsuń