czas płynie. zadziwiająco szybko. notka miała być o czymś innym, ale o czymś innym będzie innym razem, a tym razem będzie o czym będzie. czyli z lekka sprawozdawczo.
jest jesień. tym razem ta za oknem. momentami bywa złota. co mnie bardzo cieszy. taka była i wczoraj (czyli środę, jakby się ktoś miał zgubić). nie mogłem z niej nie skorzystać. w okienku między zajęciami wybrałem się na kopiec kościuszki. 2,5h starczyło jak ulał, by dotrzeć tramwajem na pętlę, a potem z wolna, noga za nogą wspinać się coraz wyżej, aleją pośród lip. słońce świeciło leniwie, tak leniwie takoż spacerowały stare dziadki i babci, a byli to jedyni w sumie towarzysze mego spaceru.
w drodze powrotnej postanowiłem powygrzewać kości na słońce. ławka stosowna ku temu się znalazła. rozglądając się wokół, uświadomiłem sobie, jak wielu chłopców na kopcu za moją sprawką się znalazło. niektórzy spacerowo-poznawczo, inni turystycznie, inni alkoholowo, inni bardziej całuśnie. a ze swoim ex nawet całą noc na kocu tam pewnego czerwcowego dnia spędziliśmy.
zagłębiam się właśnie w lustra. cudny box anny marii jopek. zobaczymy czy znajdę w nich i swe odbicie.
a na koniec zagadka. z kim miałem widzieć się dziś a widzę się jutro na spotkaniu o niezdefiniowanym celu?
[...]
Yay! Nowa notka :D
OdpowiedzUsuńPan bardzo bardzo :]
A zagadki nie rozwiążę :(
Pozdrawiam ;)
z Bylantyną?? ;>
OdpowiedzUsuńjesień masz ładną, u mnie jakoś bardziej szaro:/
OdpowiedzUsuńzagadka: spencer??
pzdr
nikt nie zgadł, zatem i nagrod nie bedzie ;p
OdpowiedzUsuńJa jako bardzo interesowny człowiek mam oczywiste pytanie: a co miało być nagrodą, bo nie wiem czy mam żałować jej niewygrania? :D
OdpowiedzUsuń