piątek, 7 października 2011

(494). czyli i byłem i widziałem.

i stałem i siedziałem.


ba! nawet leżałem :D. potem się budziłem i dostawałem śniadanie do łóżka. a cóż to było za łóżko :D. ale może nie zagłębiać się lepiej w tego typu okolice. śniadania w każdym razie były bardzo smaczne, a anioł okazał się przemiły, choć sam temu zaprzeczał. pozwiedzaliśmy parki, ławki, kina, fotele. stacje metra także. niestety są na nich zamontowane skomplikowane urządzenia zwane bramkami, które nie zawsze raczyły były mnie przepuszczać ;]. 
Ajsiku - jeszcze raz dziękuję ;*
obowiązki naukowe odfajkowałem. z przyjemniejszych rzeczy za to miałem okazję niebywałą wodzić wzrokiem za ślicznymi panami kelnerami w sphinxie pewnym. tylu ich tam było, że można było oczopląsu dostać. podobne cuda zdarzyły mi się także dziś w eic odjeżdżającym w południe z centralnego. tak ślicznych panów w warsie jeszcze nigdy nie widziałem!
napotkałem także Bezpłciowego. w celu hmm nieokreślonym. koleżeńskim z podtekstem powiedzmy. jestem skonfudowany po spotkaniu z nim. ale w taki chyba przyjemny sposób, nie rodzący jednak żadnych ekspektatyw ;]. w celach plotkarskich także widziałem się z Aparatką. na 3D spuśćmy zasłonę milczenia.




teraz czas na malowanie świata na żółto i na niebieski. czyli na zielono.

[...]

2 komentarze:

  1. No to anioł faktycznie okazał się być aniołem. Śniadania do łóżka - jaki luksus! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. ech ten ajs!!

    pewnie Go szybko wyniosą na ołtarze!

    pzdr

    OdpowiedzUsuń