poniedziałek, 3 października 2011

(492). czyli ocalenie w ostatniej chwili.

niczym w starych, dobrych filmach d. w. griffitha.


wwa mnie jutro już czeka. a w niej środowym świtem przeklęty egzamin. ale zanim on jutro wspaniała podróż CMK. żebym to ja wiedział gdzie potem się udam z tej całej stolicy. czy odpoczywać w krk, czy zabawiać rodzinę na Końcu Świata. mam dziwne wrażenie, ze wybiorę to pierwsze i skorzystam z ostatków słońca, spadających z drobnym szelestem liści i innych nastrojowych drobnych przyjemności.
jak wiadomo - albo i nie - dawno temu umówiłem się na nocleg u 3D, który oferował się udostępnić mi skrawek łóżka. dziś to wszystko wzięła i strzeliła cholera, zwana też chujem. ja miałem w tym czasie zawał serca połączony z migotaniem czego się tylko da i drganiem powiek. mniejsza już o jego poważne powody. powiedzmy, że w nie wierzę, ale dzień wcześniej się takich rzeczy nie robi. niech go... tak właśnie. jestem niczym Nemst niemiłosierny ;].
objawił się za to anioł, któremu co prawda trochę z oczu czasem źle patrzy (ale za to bardzo ładnie :D), ale aniołem jest i chwała mu za to :D. pod mostem spał nie będę. (a już oglądałem mapę, by wybrać ten najdogodniejszy). kim jest anioł okaże się już niebawem :D. w każdym razie znany co niektórym jest :D. nie stoi to na przeszkodzie posyłaniu już dziękczynnych buziaków i ukłonów.




a teraz może wypada się spakować i trochę jeszcze pouczyć.

[...]

3 komentarze:

  1. oj tak, tak, anioł, potwierdzam :D:D:D

    OdpowiedzUsuń
  2. mów mi tu co to za anioł!!

    pzdr

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja Ci już wcześniej mówiłem, że u owego Anioła to najlepiej przenocować ;p

    OdpowiedzUsuń