sobota, 8 października 2011

(495). czyli prawdziwa jesień.

zapanowała w krakowie.


zimno i pada na to miejsce w środku europy. i w środku mnie. a gdy zimno, to człowiek poszukuje ciepła. jakieś temperatury bliskiej tej najlepiej tolerowanej. i bynajmniej nie mam na myśli termofora jakiegoś.
szaro, buro, ponuro. i tak zapowiada się zgodnie z prognozami nadchodząca jesień. jesień zdaje się nieodwołalna. 
trzeba chyba się zabrać za poszukiwanie jakiś kolorów. niebieskich, pomarańczowych albo i innych. w końcu teraz będę miał na to trochę czasu. i może się wtedy cieplej zrobi. pytanie tylko brzmi czy mam na to wciąż i znów ochotę. bo jednak ta zwykle przegrywa z mym lenistwem. a gdy lenistwo wygrywa, to żadne 36,6 nie zjawia się samo z nagła. bo jednak historie z rozsypanymi zakupami, wpadnięciu na siebie w drzwiach albo inne urocze pomyłki mające swój happy end zdarzają się tylko w filmach. no i serialach oczywiście ;]
trzeba się zaopatrzyć w dużą ilość czekolady, może wino, zapas filmów i książek, zaszyć pod kołderką i szarugę przeczekać.



teraz może jakieś małe prowokacje z doktorem NN pasowałoby przeprowadzić.

[...]

2 komentarze:

  1. Uh widzę, że "humorek" jesienny ma szeroki zasięg. Nawet pragnienia podobne mamy, w sensie, że ja to bez filmów się obejdę ;) Ale za to książka, kołdra i wino jak najbardziej wskazane.

    OdpowiedzUsuń
  2. Góry! Ach... :]
    Szkoda, że takie przypadki się nie zdarzają. Chociaż kto wie :D
    Jeśli zamierzasz się wciągnąć w kolory, to w niebieskie chyba bardziej warto ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń