niedziela, 2 października 2011

(491). czyli zakuś!

przybył. do mnie. wreszcie i nareszcie!


i właśnie pijemy kawę. to wszystko w kontynuacji kawowo-kubkowego tematu zapoczątkowanego pośrednio przez Tahoe. zatem wraz z moimi rodzicami, tonami pakunków (gdzie ja to teraz pomieszczę), pojawił się i mój ukochany kubeczek, z mym ukochanym (ale coraz mniej już) zacusiem. z żadnego kubka kawa nie smakuje tak wspaniale! dlatego też nikomu z tego kubeczka mi pić nie pozwalam :D. bronię go jak niepodległości i własnej cnoty! :DD.
zaraz lecę do  miasta na obiad, jednak nie można było się z niego wykręcić, a mała naukowa przerwa na pewno dobrze mi zrobi. musi dobrze mi zrobić. i muszą we mnie po niej nowe, wzmożone naukowe siły wstąpić. i to nawet mimo tego, że babcia mnie usilnie demobilizuje sugerując pójście na spacer i bym się do upadłego nie uczył i zrobił sobie przerwę. niechaj 3 kropki za komentarz posłużą. oto i one: ...



bawiącego na plażach i w pociągach Spencera pozdrawiam! innych, niebawiących, też :).

[...]

4 komentarze:

  1. ten na fotce na pierwszym planie to Zacuś, bo jakoś tak lepiej wygląda niż zwykle, choć może dlatego, że koszulkę zdjął, hmm... :P
    a przerwa w zakuwaniu dobrze Ci zrobi, idź, posil się i potem spal kalorię na spacerku :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne foto :)
    Gdybym mijał takich chłopców, to poczyniłbym wiele innych interesujących :P
    A w kwestii kubeczka... zdrowie więc (stuknięcie, ale nie za mocne co by ani Dżo ani Zac nie ubierpiał :P)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzisiaj się już nie bawię na plaży, bo wczoraj się spaliłem i dziś leczę oparzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ...że tak powiem, sterydowo nam się Zacuś starzeje:)

    OdpowiedzUsuń