sobota, 22 października 2011

(505). czyli 'miło Cię było poznać, ale dobrze, że już jedziesz'.

nie ma jak to urocze pożegnanie :D.


dzisiejszy mój dzień upłynął pod znakiem kolejowych wycieczek. i to na trasach mi nieznanych. i wreszcie znalazłem i - przede wszystkim - poznałem osobiście osobę, która ma takiego samego fioła na tym punkcie jak ja. zatem, czas powiedzieć to wprost i zagadek nie zadając, na kolejowym i nie tylko szlaku, towarzyszył mi dziś Spencer. kolejny blogger. i kolejny arcymiły :).
pomijając opóźniania pociągu tlk, który miał mnie na śląsk dowieść i to że wymarzłem się na krakowskim dworcu jak pies, dreptając niemal w miejscu, sobie tylko znanym szlakiem, po peronie, kolejne podróże po śląskiej ziemi odbywały się już bez przygód nieplanowanych. co do zasady, oczywiście. trasa z trzema przesiadkami, zsynchronizowana perfekcyjnie. katowice-rybnik-pszczyna-tychy-katowice. niestety za każdym razem wiozły nas rozklekotane ezt. zdaje się bardziej rozklekotane niż w innych regionach kraju :D. liczyliśmy na jakiegoś flirta z tychów, ale i tu nam przewoźnik psikusa sprawił i takowym nie uraczył. pragnąc to nadrobić, licząc na łut szczęścia, postanowiliśmy jeszcze rzutem na taśmę wybrać się do pewnego miasta na s. s-c główny był to. jednak i tu niestety nie pojawił się na peronie skład upragniony i zadowolić musieliśmy się brunatnym rozklekotanym. więcej szczegółów i videorelacja zapewne już niebawem na Spencerowym blogu. choć - skarżąc się nieco - nie chciał za często swego magicznego urządzenia do macania i nagrywania wyjmować. o! i bu! :D.
wylądowaliśmy na pizzy także. i kawie. i na turystycznej trasie po katowicach. to nie jest takie straszne miasto, jakim do tej pory mi się wydawało ;). pomijając może dziurę zamiast dworca. ale i do tego można chyba przywyknąć. nie da się ukryć, że też toczone był rozmowy na różne życiowe i mniej tematy. może i momentami o plotki się otarliśmy ;). ale czy i o czym, to już pozostanie tajemnicą :P. bijący z niego optymizm jest niezaprzeczalny i nie da się go marudzeniem moim zmącić. eh, a tak się starałem :D.
na sam koniec kolej oczywiście postanowiła spłatać psikusa. pociągi wszelakie na kraków były opóźnione o 50-80 minut. przyznać się kto z was złośliwie położył się na tory! czekając na dworcu, nie wiem czemu wzbudziłem swą złą miną, granatową kataną i torbą przewieszoną przez ramię, zaufanie współoczekujących, gdyż postanowili wypytywać się mnie o opóźnione składy, perony i inne takie. co gorsza, czyniła to także jakaś z lekka szalona zakonnica, która wsiadała i wysiadała wcześniej do kilku pociągów pod rząd jak zauważyłem. chcąc uniknąć kolejnych pytań czym prędzej peron zmieniliśmy :D.
kolejnym razem zapewne nadarzy się kolejowy szlak w okolicach krk ;].




i co ciekawe, okazało się, że nie wszystko ciemniejsze jest fajniejsze :D. ot gusta, guściki ;].

[...]

4 komentarze:

  1. Dokładnie tak było:) Vlog comming soon: jeszcze dziś przed północą ukaże się.

    Heh...ciemniejszefajniejsze

    OdpowiedzUsuń
  2. że też wcześniej mi się nic nie pochwaliłeś - łobuz jeden :P

    OdpowiedzUsuń
  3. O notka wcześniej :D
    Pożegnanie fantastyczne, Spencer się popisał :D
    Super, że się Wam kolejowa podróż udała i prócz niewielkich utrudnień przebiegła tak sprawnie.
    Pozazdrościć ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. tylko pozazdrościć takich wojaży!!

    pozdrawiam obu Panów:)

    OdpowiedzUsuń