by się poszło. ale się nie pójdzie. mimo pięknej i zachęcającej pogody. podobno to ostatni taki łikend. taki słoneczny, taki przyjemnie jesienny i wciąż z przebłyskami zieleni. rok temu w taką pogodę wygrzewałem się na ławeczce na kopcu wdychając jesień. tym razem powdychać mogę aromaty śliwek, które właśnie unoszą się znad mego kubeczka z owsianką zawierającą dodatek rzeczonych.
dziś mogę sobie poleżeć też. na łóżeczku. powygrzewać się. pod kołdrą. i pójść na spacer w sumie też. do obiektu małej architektury, zwanego wiatą na śmietniki. może trochę słońca złapię nawet.
ale wróćmy do malowania swojego świata. może kogoś z Was w moim kodeksie namaluję :D.
eh...
[...]
To ja nie będę tym razem złośliwa i nie powiem, że właśnie spędziłam dwie godziny na spacerach po słonku ;P
OdpowiedzUsuńTo w tych kodeksach jest jeszcze miejsce na malowanie czegokolwiek? Myślałam, że już zamalowałeś każdy skrawek przestrzeni w tychże ;P
mnie namaluj mnie :)
OdpowiedzUsuńto mnie proszę akwarelami w pastelowych kolorach jesieni...
OdpowiedzUsuńpzdr
Jak to ostatni taki weekend?? Jeszcze się jesień na dobre nie zaczęła, jeszcze się nie przyzwyczaiłem do nowej (pięknej) pogody i zaraz ma jej już nie być? Tak nie może być! Oj nie może. :p
OdpowiedzUsuńmam identyczne okulary
OdpowiedzUsuń