wtorek, 21 grudnia 2010

(220). czyli wigilijne spotkanie trzeciego stopnia.

spontanicznie ślicznie.


zestaw potraw też bardzo interesujący. być może jakby się wysilić, to do dwunastu by dobiło.
zaczęło się całkiem przypadkowo, choć po części w sposób zaplanowany. po zajęciach o 13 z jo. udaliśmy się do cupcake na małe rozkosze dla podniebienia. wchodząc dostrzegliśmy siedzącego tam Słoneczko, który już kończył spożywać swoją porcję, ale oczywiście nie omieszkał i nam towarzyszyć. muffiny i właśnie cupcake'i mają tam wprost przepyszne, w rodzajach wielu. (tak o to wieczerza tuż po południu się rozpoczęła).
nastał i czas obiadu. wyszło, że także wspólnego. bardzo tradycyjnego i swojskiego. kasza spod pierzyny, pulpeciki babcine w sosie grzybowym, ogórki kiszone. impreza z każdym łykiem piwa i wina rozkręcała się coraz bardziej i bardziej. wieczorową porą wjechała na stół pizza i kolejne wina. pożarty został czekoladowy mikołaj spoglądający na nas dotychczas z parapetu. a czas płynął, coraz leniwiej niby, ale nie przeszkodziło mi to napisać w międzyczasie planu pracy magisterskiej i wysłać go do promotora - tak między jedną lampką wina a głową mikołaja (albo inną częścią jego ciała).
napisałbym, ze kolędowaliśmy, ale to tylko częściowo prawda. odśpiewywane były tylko piosenki świąteczne typu 'last christmas' oraz hity minionego dzieciństwa - 'kolorowy wiatr' czy 'krąg życia', a także piosnki dawno przebrzmiałe violetty v., sandry lub innej sabriny. obejrzano najbardziej chwytające za serce sceny z 'nocy i dni' oraz 'trędowatej'; także mniej górnolotne teledyski artystów co najmniej szemranych.
jo. pokusiła się o tańce. zapoczątkowały one szereg słownych potyczek, gierek i innych giętkości. (które dzielnie na karteczce spisywałem).

***
(ja do tańczącej w rytm 'kolorowego wiatru' jo. udającej głupią dzikuskę vel pokahontas): jakie bagno, taka rusałka.
***
(konstatacja jo. porą późną) myślałam, że mikołaj do nas mówi, ale on już nie ma głowy.
***
max (głosem objedzonym): kto chce ostatni kawałek pizzy?
Słoneczko: ja już nie mogę, ale daj. bo lepiej zjeść i odchorować, niżby miało się zmarnować. (eh te wielkopolskie zasady).
***
jo. do mnie: daj to ci skończę, żebyś nie marudził. (to o keczupie oczywiście).
***
max: ja za godzinę będę spał już w rowku.
jo.: jakim rowku?
max.: jak to jakim?
jo.: no tym najgłębszym, mariańskim.
max (pełen oburzenia): czy ja mam w pokoju jakiegoś mariana?!
jo.: a cholera cie wie!
(na co Słoneczko parskając śmiechem, z ustami pełnymi herbaty, wszystkich nas nią poświęciło).
(rowek, czyli odcinek wersalki, między jej dwoma połówkami, gwoli jasności).

jeden wieczór starcza czasem by od świata się oderwać i w jakąś krainę abstrakcyjnej szczęśliwości udać. 

 

mając seminarium dziś na 8, zasnąłem po 2. zgadnijcie, jak pięknie dziś wyglądam i jak wspaniałym uśmiechem raczyłem o poranku ludzi na uczelni :D

[...]

7 komentarzy:

  1. Oj tak, jak śpiewano: Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy. A to że wstajemy po nich jak z krzyża zdjęci, to już nieistotne jest:)

    OdpowiedzUsuń
  2. wyglądasz jak wyglądasz ale wigilia to tylko pozazdrościć :D

    OdpowiedzUsuń
  3. ech ta młodość!! wyszaleć się musi, potańczyć, pospiewać, objeść na zapas...tylko my starzy praca, dom praca:))

    gratuluje fajnego dnia.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. lubię obie piosenki, które wrzuciłeś! ^^
    i tyle mam do powiedzenia.
    pzdr!

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja się ciągle do Cupcake Cornera wybieram i wybrać nie mogę... I stwierdzam, że takie wigilie są jakoś tak dziwnym trafem ciekawsze od tych tradycyjnych dwudziestoczwartogrudniowych.

    OdpowiedzUsuń
  6. "miałeś w życiu wielkie szczęście późno chodzić spać" ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. @piggy: czasem chce się tak wstać, choć to niewskazane.
    a co jest ważne... a czort wie.

    @nemst: po części w niej uczestniczyłeś. przynajmniej przy gotowaniu związanym z pulpecikami wszak :D

    @yomosa: Tyś nie stary jeszcze!!! i nie przesadzaj z tymi szaleństwami mymi, ot zwykłe spotkanie wigilijne ;]

    @brylantyna: cieszę się, że jestem posłańcem radości :P

    @pmq: wybierz się! choć nie mają tam toalety, to ciasteczka oh i ah!

    @anonimowy: szkoda że nie mogę i późno wstawać :P

    OdpowiedzUsuń