sobota, 24 lipca 2010

(134) 50. czyli zdarzyło się dzisiaj.

bo tak się zabawnie składa, że gdy nie płodziłem jeszcze na blogu, coś się działo. i to nawet z moim udziałem.

[anna maria jopek: nie omijaj mnie]

a data owego dziania się wcale łatwa do zapamiętania. 2 dni po najważniejszym święcie, czyli 22 lipca, dzień po przejściu huraganu na Końcu Świata, a że wspominały o tym nawet gazety, to i mi się coś poprzypominało. coś co może być swoistym prologiem do bloga, czy opisem dziejów przed początkiem stworzenia.
tego dnia pognałem - zostawiwszy armagedonowy krajobraz za sobą, wygrawszy z opóźnionymi na czas nieokreślony pociągami - do krk. cel, choć ukryty kurtuazyjną wymianą mejli i uprzejmości, otulony watą słowną, był jasny. (przynajmniej wg założeń). ekspresowe przygotowania, zakupy, kąpiel i misternie zaplanowany zestaw ubrań. (szkoda tylko, że nie przewidziałem, że mokasyny ubrane po raz pierwszy na stopę dadzą się ostro we znaki). poszukiwania na dworcu, by w końcu dostrzec na horyzoncie wakacyjną wersję zapracowanego Bezpłciowego. (wakacyjna wersja oznacza koszulę z krawatem a na to bluza z kapturem rozpinana). ekspresowe espresso, mniej ekspresowy spacer i całkiem leniwe drinki z obserwowaniem nocnego życia na kazimierzu, obgadywaniem przemieszczających się gdzieś obok ludzi, ściąganiem spojrzeń innych i innych płoszeniem się po złapaniu owego spojrzenia, nadmierną ilością wylanych perfum i wylewanych komplementów. nocna wizyta w maku, sklepie z artykułami pierwszej potrzeby (monopolowym), wędrówka kolejna bez celu, by w końcu taksówką spod okna papieskiego wrócić do domu. (to nic, że spacerem to tylko 10 minut). [...] śniadanie i spoglądanie przez okno. pożegnanie, by potem znów się przypadkiem spotkać na przejściu dla pieszych, gdy każdy z nas pędził w swoją stronę, na spotkanie już z kimś innym.
rozdział drugi się zamknął. między nami może wciąż wydarzyć się więcej. 
podobno do 3 razy sztuka.


tymczasem dzisiaj byłem we wrocławiu. bowiem okazało się, że ponieważ mój brat jest trochę życiową cipą, to ja muszę chodzić z nim i oglądać pokoje. ani się wyspałem dzięki tej wycieczce, ani siedziałem w pociągu wygodnie, bo stałem (choć widoki ładne były ;]). cóż mnie przywitało? deszcz, zacinający okrutnie, tak że nawet parasol nie uchronił mych spodni przed przemoczeniem; wiatr, wiejący okrutnie, nie szczędzący drutów w mym parasolu, tak że nadaje się on teraz do śmieci albo oddania do parasolnika (a podobno takowy na Końcu Świata zakład posiada :D). na szczęście wyprawa, eskapada, czy jakkolwiek to nazwać, zakończyła się sukcesem. umowa zostanie podpisana, a mój brat będzie miał w pokoju obok ładnego dość na-90%-geja (typu nie-ciotka). lecz nie tylko spokojny i ułożony współlokator jest ważnym atrybutem, wszak i pokój schludnie (wtf, co to za przymiotnik) urządzony i przestronny, położony koło uniwersytetu, bla-bla-bla. niech się chłopak oswaja ze środowiskiem i różnorodnością świata; a i ja będę go chętnie odwiedzał ;D. i najważniejsze, że trujący atmosferę w domu problem ze znalezieniem pokoju wreszcie został rozwiązany.
niestety nie zostało mi czasu na spacery po galeriach. ale to może jutro nadrobię, wszak umowę trzeba jeszcze podpisać. dziś tylko przeleciałem kilka sklepów, widziałem kilku ładnych sprzedawców - a oni mnie, kilka ładnych ciuchów, których nie zdążyłem przymierzyć, ale nic, czego bym szukał.

[...]

5 komentarzy:

  1. to ile ten twój brat ma lat? :X

    ok nie było pytania, żeby potem nie wyszło, żem złośliwy, wredny i w ogole :P
    taaaak galerie są pełne ciotek - żal patrzeć i wchodzić też... zdecydowanie preferuje centra handlowe na obrzezach miast gdzie ludzi mniej i tego gejowskiego bydla jakby wcale, bo wybaczcie ludzie ale jak widze kolesia z damska torebką na ramieniu, apaszką przy temperaturze plus 36' i z tymi idealnie oprawionymi okularkami to mam ochotę... popełnić zbrodnie - niekoniecznie - doskonałą, ech...

    OdpowiedzUsuń
  2. eaR: powyższy opis mnie ubawił :)
    max: zauważam, że nie tylko ja zwracam uwagę na ładnych sprzedawców :P pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. @eaR: tyle, że zaczyna właśnie studia. nie wiem ile się ma wtedy lat, ja dawno temu byłem w tym miejscu swego życia :P
    wystylizowanych ciotencji za wiele nie widziałem. takie to chyba tylko na śląsku :P
    a jaką to zbrodnie chcesz popełnić? bo jarek k. niedawno na nowo to pojęcie zdefiniował :D

    @tahoe: kiedy nie zawsze znajdzie się coś na półce godnego uwagi, by wrażenia wzrokowe zaspokoić trzeba i się obsłudze przyjrzeć :D
    pzdr:)

    OdpowiedzUsuń
  4. max, a czemu tylko przyjrzeć?? jak ze sprzedawcy niezłe ciastko to ja wtedy zagaduję, prowokuję, podniecam a na końcu porzucam. Ot taka świnie ze mnie. Czy Wy też uważacie że w tych wszystkich niujorkerach, haentemach i innych sieciówkach, zatrudniane są same homiki????

    OdpowiedzUsuń
  5. bo ja za nieśmiały na zagadywanie jestem...
    raz sprzedawca za to do mnie zagadał nt moich spodni.
    w większości sklepów są homiki, choć i ku naszemu utrapieniu znajdują się tam i ładni hetero czasem ;o

    OdpowiedzUsuń