środa, 21 lipca 2010

(132) 48. czyli wycieczka w miejsce ulubione.

czyli po lekarzach objazdowy trip.


[sarah blasko: all i want]

na początek zagadka. o której trzeba pojawić się w otwieranej o 7 rejestracji, by być jednym z pięciu pacjentów rejestrowanych na dany dzień? (jakby człowiek chciał się rejestrować tak normalnie to dopiero na koniec października można, dobrze, że łaskawcy owe 5 miejsc oferują jeszcze...) otóż należy pojawić się o godzinie 5 rano. wtedy jest się trzecim w kolejce.
(aa. i czy nie mówiłem iż kocham swój 8mm kamyczek?)
jak wstać na taką nieludzką godzinę? niezastąpioną metodą mojego dziadka jest zmówienie 'wieczne odpoczywanie' i poproszenie swej mamy by go obudziła o np. 4.30 i by był wyspany. zawsze na niego działa. wstaje bez budzika. w dodatku rześki i świeży. jak dla mnie sposób zaskakujący i hmm totalnie abstrakcyjny. ja preferuję jednak budzenie z użyciem lady gagi jako dźwięku alarmu ;)
cóż bym bez dziadków moich zrobił...


z cyklu wieści sportowych: biegam nadal. znowu 8 km. wiem, że może troszkę monotematyczny jestem, ale skoro nie tylko ja wiem o swoich wieczornych wyczynach, działa to w pewnym sensie mobilizująco. tym bardziej, że ja i sport nigdy nie chodziliśmy w parze, mój zapał zawsze był słomiany. teraz 'nadejszła' ta wiekopomna chwila i chce mi się, o czym się - dziwiąc samemu sobie (co do zapału i jakiejśtam jednak kondycji) - radośnie trąbię na lewo i prawo.
me jedyne życzenie - niech o 21 będzie mniej niż 25 stopni, bo aktywności w tej temperaturze do najprzyjemniejszych nie należą, a później robi się co raz to ciemniej, a latarni nad jeziorem mym jakoś jak na lekarstwo.

ah i sam pan doktor był ładny i młody. i miał takie spojrzenie... i głos lekko mruczący taki... a na imię mu było dominik. szkoda tylko, że w gabinecie siedziała też pielęgniarka :P i pozazdrościł mi biegania - bo i na ten temat zeszło - gdyż sam biedactwo miał niedawno skręconą nogę i teraz nie może. trzeba kiedyś się jeszcze do niego wybrać chyba ;)

[...]

6 komentarzy:

  1. Napiszę Ci max, że też słyszałem o takich metodach budzenia, o jakich wspominał Twój dziadzio.
    Ja preferuję budzenie samoistne, tylko czasami z nim ciężko :/
    Co do lekarza, to ja mam lekarkę, więc rzadko do niej chodzę, ale 4 sierpnia czeka mnie wizyta u dentysty, a ten i młody i w dodatku mój imiennik :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. no witaj Brachu:) jesteśmy kamiennymi Braćmi bo tez mam kamyk w nerce. Lewej konkretnie:)miałem dwa ale jeden sam się rozpuścił. Czego i Tobie życzę, bo poród takiego świństwa to dramat dla faceta:D:D:D:D

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. biegaj, biegaj, ktoś musi :D a panu doktorowi było tę nogę obejrzeć przynajmniej :D
    pan ze zdjęcia choć nie do końca w moim typie dziwnie mnie pociąga, hmm... :P

    OdpowiedzUsuń
  4. @tahoe: samoistne budzenie jest awykonalne co do zasady, podziwiam próby :), choć bardziej niż na sobie lepiej polegać na budziku.
    dzięki drowi dominikowi może i na moje wizyty będe mniej psioczył ;)

    @yomosa: ja tam niczego rodzić nie zamierzam! (że za duży to swoją drogą już) rozbijam. oby tym razem skutecznie ;]
    a ja z kolei w prawej posiadałem byłem, teraz siedzi sobie w moczowodzie.

    @sansi: i Tobie biegi polecam albo inne metody na poruszanie się trochę :D
    jakby pan doktor był sam w gabinecie... ale może następnym razem ;]
    ja samych ładnych panów zawsze umieszczam :D choć najchętniej bym tu swe fotki wrzucał, ale no cóż urody mi poskąpiono :PPPP

    OdpowiedzUsuń
  5. max, byłbym wdzięczny gdybyś odebrał ode mnie 2 maile, bo znów je odczytasz po 2 tyg:) z drugiego się nie śmiej:):):)
    a w brak urody po prostu nie wierzę!!

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. zamiast urody mam urok, który czasem rzucam :P
    odebrałem. odpisałem. nie wiem tylko czy z sensem ;]

    pzdr:)

    OdpowiedzUsuń