wracałem w miniony łikend do krk pociągiem, którym jeździć nie powinienem z powodu niestosowności ceny biletu, a którym z konieczności oraz braku czasu podróżuję jednak. tym razem bilet kupiłem i rezerwacji dokonałem dzień przed wyjazdem a nie jak to zwykle czyniłem tuż przed wyruszeniem w podróż. być może właśnie to przyczyniło się do tego, iż wylądowałem w wagonie podczepionym do składu przed deutsche bahn a nie pkp intercity. okazało się to podwójnym co najmniej błogosławieństwem. po pierwsze z powodu cudowności siedzeń, idealnego ich dopasowanie do mej sylwetki, większej ilości miejsca na nogi oraz praktyczniej zaprojektowanych stoliczków, które po rozłożeniu nie opierają się jednak na kolanach ograniczając w ten sposób możliwości przyjęcia wygodnej pozycji. po drugie z pasażerowie byli ładniejsi niż ci, których zwykłem oglądać w polskiej części składu. od chłopców ślicznych aż się roiło. w dodatku wstawali, siadali, gdzieś sięgali, a że spodnie nosili ciut luźniejsze lub biodrówki, to i co nieco mi pokazali :D co wprawnym okiem jak zawsze dojrzeć musiałem :D. twarze w sumie też całkiem przyjemne, momentami nie wiedziałem za którym się oglądać lub któremu przypatrywać. a miałem wszak spędzić podróż spokojnie zaczytany, zgłębiając przygody szelmowskie pewnej niegrzecznej dziewczynki.
coś mi się podróży i wycieczek do niemieckojęzycznych krajów zachciało. a wiedeń tak blisko!
[...]
Czy oni szprechali po niem?
OdpowiedzUsuńI gdzie Cię tam nosi... aż Ci zazdroszczę. Najlepsze ą Koleje Śląskie, takie polskie pendolino, tylko coś mi się zdaje, że tam nie jeżdżą :)) ale za to ścisk jaki a i przytulić się można :)) a co?
OdpowiedzUsuńNo właśnie? Sprechaśni byli?
OdpowiedzUsuń