akurat jak już miałem na autobus wychodzić zadzwonił ze straszną nowiną, że mu się zaspało i nie zdąży być punktualnie. głos zaspany usłyszałem, więc to prawdziwa tragedia być musiała. stwierdziłem, że niech mu będzie i dałem dodatkowe pół godziny czasu na doprowadzenie się do ładu, a sam udałem się załatwiać różne sprawunki.
muszę także dokonać sprostowania treści posta poprzedniego. jednak z PMQ nie plotkujemy. rozmawiamy o życiu. kilku ciekawych rzeczy się dowiedziałem. także tego, że jednak to co mówię, to nie jest grochem o ścianę i do puszczy wołanie i trafia jednak :D. radość ma bez granic. znowu krzywię komuś psychikę na swą modłę ;).
świat się miał też kończyć z innych powodów, ale już zapomniałem jakich.
i niech ktoś za nie pójdzie na zakupy, bo market duży daleko a mi się nosić nie chce :D
[...]
jak można tak się spóźniać! to dla mnie nie do pomyślenia! :P
OdpowiedzUsuńi tak plotkujecie :P
OdpowiedzUsuńPan McQueen zaspał? Niemożliwe! Choć zaraz, na spotkanie z nami też się spóźnił! Skandal, mam nadzieję, że nie odzywałeś się do niego przez całe spotkanie! :P
OdpowiedzUsuńPS: To trzecia wersja komentarza, dwa poprzednie zjadło coś, jak ten się nie zapisze to zacznę protestować i już nigdy komentarza żadnego nie napiszę :D:D:D
Ja wprawdzie osobiście nie znam Pana McQueena, ale jak usłyszę, że on się nie spóźnił na jakieś towarzyskie spotkanie, to jestem skłonny pod adres domowy wysłać mu dobre wino rieslinga, chianti lub inne. Mam chęć założyć się, że nawet w ostatniej drodze wytnie numer w stylu E. Taylor. ;)
OdpowiedzUsuń