czwartek, 8 sierpnia 2013

nocą

najbardziej lubię duże miasta nocą.
[tak jak nie cierpię stolicy, tak jej widok z tarasu pałacu, setki migoczących świateł jest cudowny i o dziwo tchnący spokojem. ale to wwa.]

w krk jest jeszcze cudowniej.
stąd też lubię swe powroty z wieczornych wyjść przeciągających się do pór późniejszych. spacery pustymi, tylko rozświetlonymi latarniami ulicami, szczególnie latem, gdy jest to jedyny moment, w którym można odetchnąć od gorąca.
rześkość na bulwarach, choć ciemnych, rozświetlonych odbiciami w rzecze neonów z okolicznych budynków.

najprzyjemniej jednak letnimi nocami na kopcu.
nie udaje mi się wybierać tam za często.
miejsce położone niby niedaleko od centrum, ale daleko od całego zgiełku, z widokiem na miasto, na świecące gwiazdy i... dildo. z płynącym zapachem owoców z niedalekich ogródków oraz przemykającymi zwierzętami. miejsce z ławeczkami idealnymi na niespieszne rozmowy i spędzanie czasu, który zdaje się płynąć wtedy gdzieś obok.
w tym roku udało mi się wybrać tam raz i śmiem twierdzić, że z racji okoliczności przyrody wokół i tych obok, była to chyba najfajniejsza noc w tym roku.
szkoda, ze taka ino krótka.

6 komentarzy:

  1. jeżeli tak miło było to myślę, że powtórka jest tylko kwestią czasu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przydaloby sie; 'chodz, chodz' :D

      Usuń
    2. kuszące, ale bez tego rozanielonego sokiem pomarańczowym głosu to nie to samo :P

      Usuń
    3. to jak tylko soku spozyje za czas jakis to zadzwonie. Chyba ze predzej wroca wiadome okolicznosci przyrody.
      Choc swoja droga i bez soku jestem przeuroczy :>

      Usuń
  2. W pełni się z Tobą zgadzam. :D Również uwielbiam miasto nocą. To szczególny czas, niemalże mistyczny. Można odetchnąć pełną piersią i poddać się głębokim przemyśleniom albo po prostu 'zresetować' szare komórki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokladnie to czynie, jesli zdarza mi sie samemu szwedac o takiej porze :D regenerujaco na umysl dziala :)

      Usuń