umilają nam one dzień znacznie, choć w pędzie codzienności nie zawsze zwracamy na nie uwagę. chleb w maszynie tajemnie działającej właśnie siedzi i rośnie. zapachy z niej wydobywają się nieziemskie wprost. i choć za oknem, gdy tylko głowę wychylę, czuję jesień, wciąż jednak liczę na nadejście na powrót wysokich temperatur. a jeśli już nie by miały one służyć, to choć tym urlopującym się.
ale wracając do chleba. jak tylko ostygnie, po pokrojeniu na słusznej grubości pajdy, nałożeniu masła i popruszeniu solą, powstanie genialne w swej prostocie śniadanie tudzież przegryzka.
przyjemności nieco większego kalibru planuję realizować też jutro. nawet podwójnie, gdyż dzisiejsze me plany pokrzyżowała pogoda i inne niespodziewane okoliczności.
a jedynym plusem obecnej deszczowej, chłodnej i wietrznej szarówki (Tahoe dzięki składam za podrzucenie tego słowa :D), jest fakt iż nie muszę chodzić w krótkich spodniach, gdyż moje łydki po spotkaniu z latającymi insektami są upstrzone czerwonymi krostami i w ogóle jakieś fuj są ;].
(zdjęcie z dedykacją!)
rano zasiadam w pociągu. nawet w podróż wezmę jaką mała książeczkę i kolorki, coby się nie nudzić. teraz czas na tą, którą bodaj i Hekate do poduszki czytywać lubi.
[...]
Świeży chlebek, uwielbiam, aż mi przypomniałeś stare dobre czasy :D
OdpowiedzUsuńA ja znam jeszcze jeden plus takiej deszczowej pogody- nie trafia mnie szlag, że jestem uziemiona w domu :)
Ha ha wracaj do kodeksów :D a jak coś bardzo ciekawego znajdziesz to daj znać ;P to sobie też poczytam, a póki co to wałkuję KPA :D
Od góry idąc...
OdpowiedzUsuńBędę jak znana jurorka telewizyjnych show Ela Z.-"nie znoszę ABBY" :P
W kwestiach zapachowych podzielam Twoje zdanie i nasuwa mi się, by napisać co mawia Hany, a z czym ja się także zgadzam- zapach pieczonego chleba to jeden z trzech najprzyjemniejszych zapachów (dwa pozostałe są znane wszystkim wtajemniczonym w tematykę zapachową mego Męża:P).
Na pajdę wpadnę i ja- nigdy nie jadłem posypanego solą po warstwie masłowej :)
Przyjemnej podróży i... chciałoby się być inssssektem patrząc na skrawki oraz moje ukochane i podniecające prześwity i... (więcej grzechów nie pamiętam...:P).
Uwielbiam świeży chleb z masłem i solą!! Smak dzieciństwa. Aż chyba sobie zaraz jedną kromkę taką zjem, aż mi się zachciało przez Twój wpis :D
OdpowiedzUsuńDzięki za ABBę, zawsze miło wspominam te lata... i sobotnie rodzinne wypieki ciast i chleba, wyciągane z pieca opalanego drzewem :))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
zapach i smak świeżego chleba jest cudowny, to fakt... tego nie mogę powiedzieć o tej fotce, jakoś mnie dziwnie odrzuca :P Max przerzucasz się na taką bieliznę?:P
OdpowiedzUsuńMniammmmm takie zapachy i smaki pamiętam z dzieciństwa ;)bezcenne wspomnienia ... pogoda ohydna :/ listopad nie lipiec :( no i ... super gatki ma pan na zdjęciu :) też takie chcę :P
OdpowiedzUsuńciekawe dla kogo ta dedykacja była??
OdpowiedzUsuńzapach chleba, siana, trawy, odgłosy rano piejących kogutów a wieczorem kumkających żab w stawie, ech...to były czasy!!
pozdrawiam