sobota, 16 lipca 2011

(422). czyli chłopak z drewna.

to pewnie ja.



[w nieco zwariowanej opolskiej wersji z 77 roku - TU. wraz z jedną najsłynniejszych walk na kapelusze w ówczesnym szołboznesie]

szczególnie biorąc pod uwagę moje taneczne zdolności oraz skłonność do wszelkich spontanicznych działań. tylko jak kłamię to nic mi nie rośnie. co innego też wtedy się nie powiększa. ale to chyba nie o tym miało być.
dotarłem ze swym cygańskim taborem, wozy ze cztery, bogactwa ze wszystkich stron świata na każdym, na Koniec Świata. panicz na włościach dokarmiany jest, choć podobno całkiem dobrze wygląda. także przyjąć mi było dane po raz kolejny - choć pierwszy raz na żywo gratulacje. i nawet na drzwiach domu napis 'witamy młodego prawnika' widniał. nic tylko się rozpływać i wzruszać.
ale zanim to nastąpi należy manele wszelkie porozporządzać, pochować, popakować, poprać, etc, etc. także plan nauk wakacyjnych opracowuję. jeszcze 3 egzaminy wrześniowe (powiedzmy, że to pikuś) i potem najważniejszy wielgaśny, powiedzmy, że związany z przyszłym zawodem. o!


a dziś spędziłem cały dzień na Wsi. cisza, spokój. kojąco po całym roku zgiełku. a racuchy z papierówkami - jedno z kulinarnych, prostych mych, pragnień - zrealizowane i orgazmem zakończone.

[...]

3 komentarze:

  1. Przez Ciebie nabrałem ochoty na placki z jabłkami. I ciesz się z transparentu. Rodzina uważa Cię jeszcze za dzieciaka (bo "młodego"), a nie dorosłego, więc jeszcze Twój lęk o starości się nie spełnia ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. nie wiem czy dodało mi mój komentarz więc jesli nie, to gratuluje super napisu na drzwiach i swe żale wygłaszam, że nie dostałem zaproszenia na te pyszne racuchy:(:(:(

    wrrrr!!

    zły i głodny!!

    OdpowiedzUsuń