piątek, 24 czerwca 2011

(412). czyli stan zawieszenia.

gdy się człowiek zawiesi czasem trudno się odwiesić.



cośtam się dzieje, ale trudno mi wrócić do pisania po przerwie spowodowanej nauką. może wynika to z mojego przesycenia pisaniem, które miało miejsce ostatnimi miesiącami, gdy publikowałem co dzień i teraz dążąc do równowagi potrzebuję chwilowo pomilczeć.
może za jakiś czas pojawi się kanonada postów, które siedzą w mej głowie. a może przepadnę w czeluściach blogosfery. a może się przeprowadzę. czas pokaże.
póki co siedzę w domu na Końcu Świata i walczę z alergią wzmagającą się na skutek otaczających mnie pól i łąk malowanych. i tak sobie siedzę.


uprasza się o cierpliwość i wyrozumiałość ;).
[...]

6 komentarzy:

  1. "gdzie Pan Bóg nasiał co niemal jezior błękitnych, łąk zielonych (...) po zielonych trawach suszył się len." - Eliza O-żesz-k***a

    odezwij się czasem! :)

    pozdrawiam (cudowne nogi panów ze zdj!)

    OdpowiedzUsuń
  2. "może przepadnę w czeluściach blogosfery. a może się przeprowadzę..." nie widzę tego zdania!!

    a Ci panowie z fotki to jacyś koledzy z Końcu Świata??

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. No ja cierpliwa jestem ale nawet nie próbuj przepadać w czeluściach blogosfery. Zezwalam jedynie na krótką przerwę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jako nadworny egocentryk powiem, że to na złość mnie - osobie niecierpliwej :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie przepadaj w żadnej czeluści! I przeprowadzki też zostaw sobie na święte nigdy ;)
    A alergii strasznie współczuję, głupie pyłki, mogłyby się powstrzymać od fruwania. :/
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. te, obyś za długo tylko tak nie wisiał w tym zawieszeniu, bo powietrza Ci zabraknie :P

    OdpowiedzUsuń