niedziela, 12 czerwca 2011

(408). czyli pa-pa-pa.

pa-pa-pa parada.



chyba wybrała sobie w tym roku mało szczęśliwy termin, gdyż gdyby nie informacje na blogach i stronach branżowych, to całkiem jej odbycie się by mi umknęło. nieszczęśliwość terminu wynika z odbywających się tego samego dnia konwencji miłościwie nam panującej partii oraz głównej partii opozycyjnej. i to one właśnie skradły wszystkie nagłówki i njusy na portalach informacyjnych. chyba, że parady po prostu powszednieją i stąd już takiego wielkiego halo w mediach z ich powodu nie ma. gdyby polała się krew, to może wtedy ;).
paradować - nie paraduję. maszerować - nie maszeruję. gdyż zwykle nie ma mnie w tym czasie w odpowiednim miejscu. z nietolerancją walczę uświadamiając świat o jego zróżnicowaniu podczas zajęć na uczelni, raz po raz obowiązkowe referaty czy prezentacje na kolorowe tematy czyniąc. praca u podstaw też daje efekty ;).



promotor mój kochany odesłał mi wczoraj pracę z nową porcją uwag. ten pan się zdecydowanie nudzi. poprawiłem - wysłałem. niech się cieszy, skoro nie ma własnego życia ;p. mam nadzieję, że to już ostatni raz, gdyż rzygam patrząc na edytor tekstu! poza tym dziobię sobie do środowego egzaminu i rozmyślam o obiedzi nadchodzącym i tym, że nie wiem co na niego zrobić.

[...]

2 komentarze:

  1. a ja paradom mówię stanowcze NIE!!

    i niech mówią co chcą ale tolerancyjny w tej sprawie nie jestem:)

    OdpowiedzUsuń