poniedziałek, 6 czerwca 2011

(402). czyli literka P.

chyba jej dziś nie lubię.



po pierwsze, ponieważ poniedziałek dziś mamy. po drugie dlatego, że muszę nanieść na swą pracę poprawki, z którymi nie do końca się zgadzam, zatem czynię to od wielkiego niechcenia i w zakresie minimalnym, czasem idee swego po***go promotora świadomie wypaczając, ale inaczej nie mogę po prostu. praca ma być moja, a proponowane przez niego uwagi momentami, lekko mówiąc, mijają się z prawdą i rzeczywistością. tworzę zatem znowu. oj nie chce mi się, nie chce. bardzo nie chce.
poranek spędziłem w galerii handlowej, szukając butów, paska i krawata. znalazłem oczywiście wielkie nic, ale chociaż zrobiłem wieeelkie spożywcze zakupy, z którymi - poza bieżącymi zakupami mleka - będę miał na czas dłuższy spokój. zapasy chrupkiego pieczywa i owsianki posiadam takie, że i wojnę pozwolą mi przetrwać ;).
ale sama droga do galerii była droga przez mękę. pomijam upał i żar lejący się z nieba od samego rana. to przeżyję. ale te pyłki mordercze. dobrze, że tabletki wziąłem ze sobą, bo inaczej mógłbym znaczyć swą trasę po sklepach rozrzucanymi chusteczkami zawierającymi różne takie fajne rzeczy. tabletka na śniadanie zapewniła mi trochę spokoju jednak. i uff.


nadeszło jednak wybawienie. burza. bębni deszcz w parapety. jest czym oddychać, a pyłki spłynęły do kanałów :D.
a za przemiłe nocne rozmowy Yomosie dziękuję :))

[...]

5 komentarzy:

  1. Zapewne buty jakieś były, tylko oczywiście albo na nie nie spojrzałeś, albo Ci się nie podobały, chociaż byłyby b. dobre do Twego uniformu. A z paskiem i krawatem się zgodzę - nie ma nic.

    OdpowiedzUsuń
  2. u mnie burzy ani widu ani słychu. ech...

    dłonie panów cudowneee!

    OdpowiedzUsuń
  3. u mnie nie pada nic i tylko susza nawet chmurki burzowej nie ma, a z tym P, ze tej literki nie lubisz to przesadziłeś stanowczo :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Yomosa również dziękuje i...prosi o więcej:)

    oj było mega miło z Tobą:) jak zawsze zresztą :)

    OdpowiedzUsuń