czwartek był całkiem szalony.
wczesna pobudka, wycieczka do nowego sącza służbowa [oh jaką cudowną mają tam cukiernie!], powrót, zahaczywszy o dom i walizkę, powrót do pracy na godzinę, i wio dalej do wro i do krainy kumkajacych żab w domowe pielesze.
puff.
łiken pełen jedzenia pysznego znów przede mną ;)
szkoda tylko że te wszystkie podróże mnie tak męczą i tak długo trwają.
W TYTULE - pocałunki/kisses
11 lat temu
Ja też ostatnio jestem Anioł Wędrowniczek i częściej mnie nie ma w domu niż jestem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam - Anioł klikający z Zapiździajewa próbujący dokulać się do łóżka po maminej kolacji :)
Ja podrozy latem nie lubie. Cxlek pedzi i ino sie zgrzeje...
UsuńDomowe jedzenie bywa bardzo nibezpieczne ;)
ty w tygodniu jesteś we Wrocławiu ?
OdpowiedzUsuńZdaje sie juz kidys pytales - krk
Usuń