poniedziałek, 8 lipca 2013

rozpraszacze

siedziałem dziś rankiem na spotkaniu w miejscowości m.
toczyło się ono swoim rytmem, nie co poza mną.
działo się tak gdyż naprzeciwko, acz po stronie przeciwnej, siedział pan prześliczny - 3dniowy zarost, ciemniejsza karnacja, oczęta błyszcząco brązowe, całkiem przyzwoicie zbudowany, w ładnie opinającej się na torsie koszuli [że lekko mu się spociło pomińmy, dla śliczności obrazka - ot takie skutki gdy takową się nosi jednak zbyt na styk]. pan nosił też spodnie koloru wiśniowego, co wspaniale współgrało z kraciastą czarnobiałą koszulą oraz karnacją. aż żal było spotkanie opuszczać.

wracając, co prawda telepiąc się busem, trafiłem na bonusa w postaci kierowcy.
w bucikach śnieżnobiałych [aż dziwne że pociskając pedały się nie pokopał i nie ponadeptywał!] - choć to akurat - dla mnie - mniej istotne, ubiór w miarę przyzwoity, wiek całkiem świeży.
obiekt idealny do łapania wzrokiem, całkiem łapalny nawet. i całkiem uroczo się przy tym peszył i co raz ręką po brodzie ni to drapał ni skrobał lub nerwowo poprawiał włosy by mu się jego postroszone ślicznie koguciki w wersji nieład artystyczny nie stały zbyt przyklapnięte.

kolejne zdarzenia z cyklu miłych i przyjemnych oraz nic do życia - prócz może wrażeń estetycznych - niewnoszące ;)
jak co dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz