niedziela, 2 maja 2010

(92) 8. czyli weekend majowy.

inna nazwa: weekend naukowy.


[robert chojnacki: budzikom śmierć]

referat pierwszy - w pewnym stopniu twórcza przeróbka jednego z tworzonych w poprzednim semestrze - zakończony niemal. jeszcze tylko napisać dwa, doprowadzić do ładu trzeci i zdążyć z tym wszystkim do wtorku i łikend będzie można zaliczyć do udanych.
to co się aktualnie dzieje za oknem, to co bębni w parapety i dachy, to co ludzie dzierżą w dłoniach spacerując jednoznacznie sprzyja pracy naukowej. i mimo że otworzyli dzisiaj galerie wszelakie handlowe, mimo że uparcie poszukuję oprawek - nie ruszę się w taką pogodę z mego strychu. (chyba, że wyciągnie mnie któryś z dawno niewidzianych znajomych. oby żaden nie wpadł na tego typu pomysł! bo choć powinienem - niektórym nie potrafię odmawiać, szczególnie gdy darzę uwielbieniem).
jedyne tylko co mnie dręczy - to kołaczące się po głowie odwiecznie pytania: 'kto  mi zrobi obiad'? - a jeśli to będę ja, to: 'kto to wszystko pozmywa?'.
(i żeby nie było, że tylko nauka i nauka. wczoraj o poranku, wyszedłszy z domu przed 9 rano, udałem się pod parasolem i tramwajem na kawę i ciasto czekoladowe do Chłopca 3D. trzygodzinne plotki robią bardzo dobrze i stanowią perfekcyjny podkład pod całodzienne pisarstwo).


osobom spędzającym tzw. długi majowy w plenerze pozostaje mi tylko życzyć wszystkiego suchego. niech słońce będzie z wami!

[...]

2 komentarze:

  1. i jak, weekend mocno naukowy był?:D;P

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo bardzo naukowy. dawno tyle się ciekawych rzeczy nie dowiedziałem :D
    z łikendu jestem mocno zadowolony ;D

    OdpowiedzUsuń