niedziela, 23 maja 2010

(102) 18. czyli niedzielnie.

jak to w niedzielę.


[maroon5: she will be loved]

tradycją niedzielną jest spożywanie pysznego, domowego obiadu. i dziś o dziwo taki udało mi się zjeść. co więcej nie musiałem ani gotować ani zmywać. jedyne co musiałem to wsiąść w tramwaj, potem w kolejny i uczynić mały spacerek. jedyne co chciałem, to kupić do obiadu wino, co uczyniłem oczywiście. a wszystko to - z radością nieskrywaną. 
proszony obiad (jakkolwiek to brzmi) miał miejsce u Chłopca 3D. jak stwierdził, gdy ma zły humor to uwielbia gotować; tak oto powstała pomidorowa z pomidorów (a nie przecieru) oraz kurczak w sosie śmietanowo-grzybowym. nawet mu się to udało. nawet bardzo. bardzo kontent byłem po posiłku. potem zamiast wrócić grzecznie do domu by się oczywiście uczyć, obejrzeliśmy film. 'wimbledon'. myślałem, że będzie on miał cokolwiek wspólnego z piłką nożną, po czym na ekranie ujrzałem kort tenisowy i uświadomiłem sobie, że piłkę to się kopie na wembley'u. ja i mój stosunek do sportów - it's so gay! sam film to lekka komedyjka z hepi endem bazująca na samych utartych schematach; szczegóły sobie daruję zatem.
leżąc sobie na łóżku i ów filmidło u boku 3D oglądając przemykały mi przez głowę myśli dziwne (acz te z rodzaju grzecznych raczej), ciekawe czy i jemu też, ale realizować ich już nam raczej nie wypadało. chociaż... może następnym razem. a może nie. ;)


i oby nowy tydzień był pozytywniejszy niż miniony. czego sobie i Państwu życzę ;D

[...]

5 komentarzy:

  1. Niedzielne obiadki, zwłaszcza apetyczne, to tradycyjny atrybut końca weekendu. Mógłbym nawet po nim oglądać relację z wędkowania. Po prawdzie akcja zapewne nieciekawa, ale do sjesty z drzemką nadaje się chyba wyśmienicie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm a mi obiad gotuje mama codziennie :P Jeden z paru pozytywnych elementów mieszkania z rodzicielką ;)

    Tyle, że przy konsumpcji nie mam co marzyć :D No chyba, że Michała zaproszę:P

    OdpowiedzUsuń
  3. @s.v.: szkoda, że taka niedziela jest tylko raz w tygodniu, a w moim wypadku jeszcze rzadziej ;)
    oj dawno mi żaden facet nie gotował ;D

    @narrator: oby, oby :D

    @tini: zazdroszczę, choć to pewnie tuczące :P
    a czemu nie gotujesz wspólnie z Michałem ;>

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś Cię rozumiem, mi też nikt dawno nie gotował, bo zazwyczaj to ja kwitnę przy garach :(

    OdpowiedzUsuń