czwartek, 21 czerwca 2012

(660). czyli jak przyprawić o zawał panią na poczcie.

bardzo prosto oczywiście.


choć akurat ja uczyniłem to całkiem nie świadomie, a z paniami pocztowymi - jako stały klient - relacje mam całkiem dobre. wczoraj był zły dzień, dziwny dzień, dzień męczący. jako że szef wyjeżdża na urlop wszelkie sprawy w toku należało pozakończać, co oczywiście wiązało się z zostaniem przez czas nieplanowo długi na stanowisku dowodzenia za swym biurkiem. w stanie niemal 'helikoptera w ogniu' udałem się na moją ulubioną pocztę. pani bije jeden lis, drugi, treci, eny. ja zbieram te potwierdzenia nadania za każdym razem i zerkam tępo na cyferki stemplem nabite i coś mi nie pasuje. 20061219. myślę sobie jaki u licha dzięwiętnasty, przecież jest dwudziesty, jaki u licha grudzień skoro czerwiec i jaki - w końcu 2006 skoro jest 2012. co też uprzejmie pani wskazałem. pani stan przedzawałowy przeszła gdy zawisła nad nią możliwość iż biła trochę nieodpowiednią datę cały dzień na listach. tymczasem wszystko okazało się w porządku, tylkom spojrzał na datę od dupy strony i tak 20.06 stał się rokiem 2006. ciekawe czy ta pani jeszcze mnie lubi :D
do domu jakoś przed 20 zlądowałem, a czekały mnie śliczne notateczki do czytania. egzamin odbył się dziś o poranku, po bardzo krótkiej nocy. jak na ilość poświęconego czasu na naukę wynik oceniam nad wyraz dobrze :D. i w ten piękny sposób przeleciałem przez me kulturoznawcze 3 lata nie spostrzeżenie prawie. jeszcze tylko egzamin licencjacki i finalito.


i coś czuję, że jutro szybko pracę skończę, skoro będę w niej w sumie cały czas sam siedział ;]

[...]

4 komentarze:

  1. biedna pani z poczty, niedobry Max, bardzo niedobry [grozi palcem] :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Max, idziemy razEm na kierunek produkcja filmowa, scenopisarstwo i rezyseria:)

    OdpowiedzUsuń
  3. ku memu zdziwieniu - godzine

    OdpowiedzUsuń