dzień dobry na Końcu Świata ci mówię!
i wychodzi na to, że chyba nie warto było do domu wracać. ledwo się pojawiłem - już smarkam. w krk siedząc - nic a nic, raz tylko w tym roku wziąłem antysmarkaniowoalergiczną tabletkę. nad morzem też oddychałem pełną piersią, bez nosa pełnego i mokrego. a tu teraz - istna maskara. coś w powietrzu lata, coś się dzieje. i jeszcze własna rodzona matka mnie dobija spryskując się jakimiś strasznymi perfumidłami, które tylko moje kichanie i smarkanie pogłębiają :O.
już wprost się nie mogę doczekać tego, co będzie się działo jak pojedziemy na wieś.
ale oczywiście prócz tego są i dobre rzeczy - oczywiście te kulinarne, a to przede wszystkim cudowne ruskie pierogi. jestem zakochany ponownie i wciąż. jak zawsze zresztą w tych babcinych. inne ambitne kulinarne wyzwania znów przede mną, z rabarbarem w roli głównej.
pracującym jutro, dnia niemęczącego życzę, ja się lenistwu planuję oddawać :D.
[...]
to prawda, ciężkie jest życie alergika, ech..
OdpowiedzUsuńPS chciałbym zobaczyć teledysk do tej piosenki, o! :)